Na rynku kapitałowym, podobnie jak w innych dziedzinach życia, spotykamy się zarówno ze zjawiskami nowymi, rozwijającymi swe oblicze, jak i dojrzałymi o ukształtowanym charakterze. Z taką sytuacją mamy także do czynienia obserwując warszawski parkiet. Na GPW funkcjonują obecnie dwa rynki: 18-letni regulowany z 357 spółkami o kapitalizacji rzędu 900 miliardów złotych i 17-miesięczny NewConnect z 83 spółkami o wielkości 1,4 miliarda złotych.
Inwestorzy mają więc wybór, czy inwestować na rynku regulowanym w spółki o wypracowanej pozycji, czy w akcje młodych spółek notowanych na rynku NewConnect – choć w obliczu kryzysu, z jakim mamy obecnie do czynienia, trudno mówić o wyborze.
A miało być tak pięknie? Jak zauważa Paweł Malik, Licencjonowany Doradca Inwestycyjny w firmie M.W. Trade, która jako pierwsza opuściła Newconnect i przeniosła akcje na rynek regulowany, rynek alternatywny zadebiutował dokładnie na szczycie hossy, kiedy indeks WIG20 wzrósł z poziomu poniżej 1000 pkt do blisko 4000 pkt, a więc o 300 %. Jeszcze większy wzrost zanotował indeks WIG, który urósł blisko 5-krotnie. Szczyt wartości na WIG został odnotowany w lipcu 2007 roku, z kolei WIG20 osiągnął swoje maksimum w październiku 2007 roku. Pomysł stworzenia nowej platformy był szczytny. Z jednej strony, bazował na sukcesie innych podobnych rynków jak np. NASDAQ i londyński Alternative Investment Market (AIM), a z drugiej idealnie współgrał z panującą w 2006 i 2007 roku modą na małe spółki. Jednak ? jak zaznacza Malik – gwałtowny napływ środków do funduszów MiŚ wyprodukował spekulacyjną bańkę, która w połowie 2007 roku pękła. Rozpoczęła się bessa napędzana kryzysem finansowym, który teraz wywołuje strach i spustoszenie na rynkach, efektem czego są wielkie sumy pieniędzy ?wpompowane? w światowy system finansowy.
NewConnect ? pacjent wymaga reanimacji
Malejąca wartość i liczba transakcji, nieudane debiuty oraz trudności z plasowaniem ofert ? tak przedstawia się obraz rynku NewConnect na początku 2009 roku. Zdaniem Tomasza Maślanki, Maklera Papierów Wartościowych w firmie Certus Capital, można stwierdzić, iż problemy głównego parkietu będące rezultatem światowego kryzysu finansowego przeniosły się niemal w całości na alternatywną platformę obrotu. O malejącym zainteresowaniu rynkiem NewConnect dobitnie świadczą statystki ? miesięczna wartość obrotów spadła ze 176 milionów złotych (luty 2008) do nieco ponad 20 milionów w listopadzie 2008 r. Także liczba zawieranych transakcji wykazuje tendencję spadkową ? o ile jeszcze w lutym było ich niemal 40 000, to w grudniu przekroczona zastała bariera 10 000. Oznacza to ? zauważa Maślanka – iż pod koniec roku 2008 na NewConnect zawierano dziennie przeciętnie ok. 500 transakcji na łączną kwotę nieco ponad jednego miliona złotych. Jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, iż na koniec grudnia notowane były 84 spółki, to widzimy, iż statystycznie transakcję na akcjach danej spółki zawierano rzadziej niż co godzinę. Obok wyżej przedstawionych zagregowanych danych ? kontynuuje Tomasz Maślanka – spadała także przeciętna wartość pojedynczej transakcji. O ile w styczniu wynosiła ona ponad 6 tysięcy złotych, to już w IV kw. obniżyła się o 2/3 do zaledwie nieco ponad 2 000 zł. Wszystkie statystyki zgodnie potwierdzają smutny fakt – obrót wtórny na rynku NewConnect niemal zamarł.
Jak zauważa Maślanka, swoje kryzysowe chwile miał także funkcjonujący od czerwca 1995 roku londyński AIM. Po początkowej euforii związanej z jego powstaniem, liczba notowanych spółek rosła bardzo dynamicznie i na koniec 1996 roku przekroczyła 200. Jednak ze względu na ówczesne pogorszenie nastrojów na rynku finansowym na podwojenie tej liczby trzeba było poczekać aż do hossy internetowej, czyli roku 2000. Do końca 2008 roku na AIM zadebiutowało ponad 2 500 firm, pozyskując łącznie ponad 34 mld funtów. Miejmy nadzieję, iż w okolicach roku 2020 podobne statystyki będziemy mogli przedstawić dla NewConnect – dodaje.
NewConnect ? kiedy warto?
Przez ostatnie trzy lata gracze giełdowi przyzwyczaili się wybierać inwestycje jedynie w oparciu o kryterium ?gdzie można więcej zarobić?. Obecnie trwa jednak trudny okres na światowych rynkach finansowych i jest to również mocno odczuwalne na naszym rodzimym parkiecie, zarówno GPW jak i NewConnect. Czasy hossy na rynkach światowych dawno już minęły i coraz częściej inwestorzy zadają sobie pytanie, jak długo potrwa fala masowych wyprzedaży i jak chronić to, co jeszcze zostało w portfelu po jesiennym gwałtownym załamaniu rynku. Zdecydowana większość inwestorów, zarówno instytucjonalnych jak i indywidualnych, miniony rok z pewnością pamiętać będzie jako rok pogromu. ? mówi Edyta Gajda z kancelarii Auxilium. Główny indeks GPW WIG20 spadł o 48%, co jest wynikiem najgorszym od początku funkcjonowania warszawskiego parkietu. Przeceny wielu spółek sięgnęły 70-80%, licząc od ich rekordowych wycen z połowy 2007 roku.
Wydawać się może, że niskie ceny akcji powinny zachęcać do zakupów. Na rynku panuje jednak strach i niepewność – czy warto w 2009 roku inwestować w akcje z rynku regulowanego, a tym bardziej z rynku NewConnect? Zdaniem Gajdy odpowiedź na to pytanie nigdy nie będzie jednoznaczna, gdyż składa się na nią wiele czynników. Szybko słabnąca krajowa gospodarka oraz ogólnoświatowy kryzys uderza w wyniki finansowe spółek, w tym również tych największych z GPW oraz mniejszych, ale równie odczuwających jego skutki z rynku NewConnect. Pojawiający się brak popytu na wyprodukowane dobra, spadek zamówień i sprzedaży ? kontynuuje Gajda – wiąże się również z załamaniem na rynku pracy, a tym samym zmniejszeniu konsumpcji. Zewsząd napływają informacje o planowanych zwolnieniach, urlopach przestojowych, skróceniu czasu pracy oraz ograniczeniach inwestycji, co nie rokuje dobrze na najbliższe miesiące. Spółki giełdowe, zarówno z rynku GPW, jak i NewConnect, coraz częściej publikują informację o obniżeniu planów wynikowych, słabszych prognozach na rok przyszły oraz gorszych niż planowane wynikach za rok miniony.
Stąd też wnioskować należy ? zdaniem Edyty Gajdy – że wyniki za pierwsze sześć miesięcy 2009 roku będą słabsze w porównaniu z rokiem poprzednim. Ceny akcji spółek notowanych na NewConnect w związku z tym również będą się obniżać, robiąc grunt w okolicach dna, które będzie sygnałem kupna pod przyszłe odbicie i wzrosty. W zestawieniu z sygnałem z rynku, jakim będzie choćby lekkie ożywienie gospodarcze za oceanem i na rodzimym gruncie, inwestycje w akcje spółek z NewConnect oraz GPW mogą przynieść pierwsze zyskowne inwestycje.
Jak i kiedy inwestować?
Opłacalność inwestycji na rynku NewConnect oraz GPW w głównej mierze jest uzależniona od polityki dotyczącej oprocentowania lokat. Zdaniem Gajdy kolejne obniżki stóp procentowych ? jeśli takowe nastąpią – spowodują spadek kosztów kredytów oraz – co najważniejsze – oprocentowania lokat terminowych. Stworzy to warunki na to, że oszczędności powoli powinny zacząć wracać na rynek akcji i funduszy. Wówczas powinno zacząć się powoli odbudowywać zaufanie do rynku kapitałowego, co da realną szanse na wzrosty. Co do wyboru konkretnych branż, to zdaniem Gajdy najlepiej skupić się wokół tych, których akcje najbardziej potaniały. Inwestorzy powinni odszukać wśród wielu spółek notowanych na rynku NewConnect swoistych okazji oraz podmiotów mało uzależnionych od koniunktury globalnej. Przy wyborze podmiotów inwestycyjnych z rynku NewConnect w obecnej sytuacji należałoby się skoncentrować nad spółkami, które nadal (nie bacząc na kryzys gospodarczy) maja dobre wyniki finansowe, zwiększają udział w rynku, ich dochody są zdywersyfikowane. – Wartymi zainteresowania są spółki z rynku NewConnect, które ten trudny dla wielu czas wykorzystają na restrukturyzację, może jakąś akwizycję lub rozwój poprzez budowę grup kapitałowych.
Może sektor IT?
Zdaniem Bartosza Zalewskiego z GoAdvisers kryzys z przedsiębiorstwami niektórych branż powinien obejść się łagodniej – do sektorów, które powinny w 2009 roku radzić sobie nieco lepiej niż reszta gospodarki, należy sektor IT. Reprezentantów branży IT na NewConnect jest wiele: Rodan Systems, Infosystems, InteliWISE, Positive Advisory.
Zalewski jest zdania, że trudna sytuacja gospodarcza w Polsce powoduje, iż wśród rodzimych firm (szczególnie tych z sektora małych i średnich przedsiębiorstw) można zaobserwować wyraźną zmianę w podejściu do technologii teleinformatycznych. – Przedsiębiorcy zaczynają zdawać sobie sprawę, iż systemy informatyczne pomogą obniżyć im koszty i poprawić wydajność działalności. Pomimo wyraźnie uszczuplonych przez kryzys budżetów przedsiębiorstwa nie powinny znacząco zmniejszać wydatków na informatyzację. Całkowite odłożenie inwestycji w IT z powodu kryzysu na pewno nie byłoby rozsądnym rozwiązaniem. To firmy, które pomimo trudnej sytuacji, zdecydują się na wdrożenie nowoczesnych rozwiązań informatycznych i dzięki nim uzyskują oszczędności, mają większe szanse na przetrwanie oraz uzyskanie przewagi konkurencyjnej nad tymi firmami, które na taki krok się nie odważą. ? twierdzi Zalewski. Podstawą do umiarkowanego optymizmu dla przedstawicieli branży IT są wyniki badań, przeprowadzonych przez firmę informatyczną Sybase Polska pod koniec 2008 roku (firma ta przeprowadziła badanie ankietowe wśród swoich klientów i partnerów biznesowych). Według 66% badanych światowy kryzys gospodarczy nie będzie miał wpływu na wydatki polskich firm związane z ich informatyzacją. Zarządzający rodzimymi przedsiębiorstwami mają więc świadomość tego ? kontynuuje Zalewski – iż systemy IT są, w dobie zawirowań gospodarczych na świecie, jednym z najważniejszych elementów budowania przewagi konkurencyjnej oraz czynnikiem umożliwiającym elastyczne dostosowywanie się do zmiennych warunków rynkowych. Choć w dobie kryzysu gospodarczego każda inwestycja obarczona jest znacznie większym ryzykiem niepowodzenia, niż w czasie dobrej koniunktury, inwestorzy powinni w 2009 roku spojrzeć łaskawym okiem na spółki z sektora IT. Czas pokaże, czy dzięki konieczności informatyzacji polskich małych i średnich przedsiębiorstw, firmy informatyczne obecne na rynku NewConnect przyniosą przyzwoite zyski, a inwestorom dadzą szansę na trafne ulokowanie kapitału, nawet w czasie bessy.
Agnieszka Grabuś
www.GazetaTrend.pl