Płacone przez każdego z nas składki na fundusze emerytalne są przejadane przez prowizje na rzecz powszechnych towarzystw emerytalnych. W 2007 r. żaden OFE nie zarobił dla swoich klientów, którzy rozpoczęli oszczędzanie na emeryturę po 1 kwietnia 2004 roku.
Mając możliwość ustalenia prowizji na maksymalnym poziomie 7 proc., 14 z 15 istniejących funduszy emerytalnych wybrało właśnie tę opcję. To powoduje, że przyszli emeryci nie zarabiają tyle, ile pokazuje się w oficjalnych zestawieniach i rankingach. Aby sprawdzić, jak zarządzający pomnażają nasze składki, zdecydowana większość patrzy na zmiany tzw. jednostki rozrachunkowej.
Każdego dnia każdy fundusz podaje aktualną wartość owej jednostki. Dzięki temu łatwo możemy policzyć, jak zmienia się jej wartość. Jeśli jednego dnia wartość jednostki wyniesie 15 zł, a następnego 15,15 zł, oznacza to, że wzrosła ona o 1 procent. W 2007 roku najmniejszą zmianę jednostki zanotował OFE Polsat (2,2 proc.), największą zaś Commercial Union OFE BPH CU WBK (7,2 proc.). Był to pod tym względem najgorszy rok w historii istnienia funduszy emerytalnych.
Ponieważ na emerytury warto patrzeć długoterminowo, należy wspomnieć, że od rozpoczęcia działalności OFE jednostki rozrachunkowe wzrosły średnio o 180 procent. Ce-lowo piszemy, że tyle wzrosła wartość jednostek, bo w znacznie mniejszym stopniu zwiększyły się aktywa uczestników zgromadzone na ich kontach emerytalnych.
Przyjrzyjmy się strukturze opłat pobieranych w obowiązkowym systemie emerytalnym. Każdy OFE może pobierać opłatę za zarządzanie. Jest to tradycyjny rodzaj wynagrodzenia dla zarządzających, pobierany przez różnego rodzaju fundusze inwestujące pieniądze swoich klientów. Taką opłatę pobierają zwykłe fundusze inwestycyjne, fundusze wysokiego ryzyka, tzw. fundusze hedge i fundusze emerytalne. Maksymalna wartość tej opłaty w przypadku OFE wynosi 0,045 proc. wartości aktywów i jest ona naliczana co miesiąc. Im więcej pieniędzy zgromadzi fundusz emerytalny, tym bardziej opłata ta będzie spadać, aż do poziomu 0,015 procent.
Inny rodzaj kosztu uczestnika funduszu to tzw. opłata transferowa. Płaci się ją wówczas, gdy zamierzamy przenieść swoje oszczędności z jednego funduszu do drugiego. Pobierana jest tylko wtedy, gdy w danym funduszu przyszły emeryt oszczędzał krócej niż dwa lata. Jej wysokość jest stała i wynosi maksymalnie 160 złotych.
Na koniec zostawiliśmy opłatę dystrybucyjną. PTE pobierają ją na samym początku obiegu naszych składek. Jej wielkość dla wszystkich uczestników, którzy przystąpili lub przystąpią do OFE w latach 2004-2010, nie może być wyższa niż 7 procent. To dwukrotnie więcej niż do niedawna oprocentowanie lo-kat bankowych i trzykrotnie więcej niż inflacja. W następnych latach jej wielkość będzie maleć według następującego schematu:
– 7 proc. kwoty z wpłaconych składek w latach 2004-2010
– 6,125 proc. kwoty z wpłaconych składek w roku 2011
– 5,25 proc. kwoty z wpłaconych składek w roku 2012
– 4,375 proc. kwoty z wpłaconych składek w roku 2013
– 3,5 proc. kwoty z wpłaconych składek w roku 2014.
Warto pamiętać, że wszyscy, którzy przystąpili do OFE przed 1 kwietnia 2004 r., na początku płacili nawet 10-proc. prowizje od każdej składki.
Zanim napiszemy więcej o opłacie dystrybucyjnej, spróbujmy prześledzić drogę pojedynczej składki i koszty z nią związane, zakładając, że zarabiamy 2500 złotych miesięcznie. Od tej kwoty składka do OFE wynosi 7,3 proc., czyli 182,50 złotych. Zanim pieniądze trafią do funduszu, pracodawca przesyła je do ZUS. ZUS przekazuje składkę do wybranego przez nas OFE. Za czynność tę pobiera prowizję w wysokości 0,8 proc. przekazanej kwoty, ale ona nie obciąża przyszłych emerytów – ponoszą ją PTE. Od przekazanych przez ZUS pieniędzy OFE pobiera maksymalnie 7 procent (12,78 zł). Ostatecznie na indywidualny rachunek przyszłego emeryta trafia 169,72 złotych. Dopiero ta kwota faktycznie jest w naszym imieniu inwestowana.
Zatrzymajmy się przy maksymalnej opłacie dystrybucyjnej (w wysokości 7 proc.). Analogiczna opłata jest pobierana również przez fundusze inwestycyjne. Najczęściej stanowi ona wynagrodzenie osób poszukujących klientów do danego funduszu. W przypadku funduszy obligacyjnych jej wysokość przeciętnie wynosi ok. 1 proc. wpłacanych pieniędzy, w przypadku funduszy akcyjnych i zrównoważonych waha się od 3 do 5 procent. Fundusze inwestycyjne starają się konkurować ze sobą, organizując różnego rodzaju promocje – opłata jest wówczas bardzo niska lub nie pobiera jej się wcale. W mBanku pieniądze do funduszy inwestycyjnych możemy wpłacać bez opłaty dystrybucyjnej w każdym momencie.
– Zwracam uwagę, że prawie 1,3 pkt proc. z opłaty dystrybucyjnej stanowią obowiązkowe obciążenia między innymi na rzecz ZUS, Funduszu Gwa-ran-cyj-nego oraz KNF – wyjaśnia Grzegorz Chłopek, wiceprezes zarządu ING N-NP PTE. – Kiedy w przyszłości opłata dystrybucyjna spadnie do 3,5 proc., dla PTE zostanie około 2,2 pkt procentowego.
Fundusze emerytalne nie muszą ze sobą konkurować wysokością opłaty – każdy pracujący obywatel ma obowiązek wybrać fundusz. Tylko jeden spośród 15 działających w Polsce funduszy nie pobiera maksymalnej stawki, choć to właśnie za sprawą wysokiej opłaty dystrybucyjnej klienci, którzy rozpoczęli oszczędzanie na emeryturę w ostatnich latach, mogą być rozczarowani stanem swego konta. Zdaniem Grzegorza Chłopka jednolita stawka opłaty dystrybucyjnej nie jest dowodem na brak konkurencji między PTE, ale efektem zmian reguł gry w jej trakcie.
– Kiedy w 1998 roku startowała reforma emerytalna, PTE przed otrzymaniem licencji zobowiązane były przedstawić strukturę opłat oraz plany finansowe i zrobiły to na podstawie obowiązujących wtedy przepisów – mówi Grzegorz Chłopek. – Tymczasem w 2003 roku posłowie zmienili reguły gry, ustalając m.in. maksymalną wysokość opłat dystrybucyjnych oraz obniżając maksymalną opłatę za zarządzanie z 0,05 proc. do 0,045 proc. aktywów miesięcznie. Ubytek w przychodach i brak pewności, czy w przyszłości nie zostaną one jeszcze ograniczone, z pewnością nie skłania PTE do konkurowania stawkami – dodaje.
Jakie znaczenie ma opłata dystrybucyjna, wyraźnie można było zobaczyć w minionym roku. Pamiętajmy, że zanim pieniądze ze składek zostaną zainwestowane, z każdych 100 złotych przekazanych przez ZUS do OFE ten ostatni zabiera maksymalnie 7 procent. Jeśli w zestawieniu widzimy, że w styczniu 2007 roku jednostka OFE Skar-biec-Emery-tura wzrosła o 3,26 proc., to wca-le nie oznacza, że wartość naszego rachunku wzrosła. Co w rzeczywistości działo się z naszymi pieniędzmi, prezentuje pierwsza tabela zamieszczona obok.
Choć wartość jednostki wzrosła, dwukrotnie większa prowizja spowodowała, że faktycznie uczestnik OFE jeszcze nie zarabiał. Naturalnie w kolejnych miesiącach będzie lepiej, bo od styczniowej składki prowizja dystrybucyjna nie będzie już pobierana, tylko od nowo napływających. Jednak jej wysokość ma tak istotne znaczenie, że postanowiliśmy policzyć, jakie faktycznie były wyniki funduszy emerytalnych w 2007 roku (wynik prezentują zamieszczone obok tabele).
Przyjęliśmy, że co miesiąc na konto w każdym funduszu wpływało 100 złotych. Od tej kwoty potrącono opłatę dystrybucyjną i policzono, jak pracowała każda składka w kolejnych miesiącach. Suma wpłat, jak łatwo policzyć, wyniosła w ciągu 12 miesięcy 1200 złotych.
Zestawienie dowodzi, że OFE nie zarobiły w 2007 r. pieniędzy dla tych klientów, od których pobierały maksymalną dopuszczalną przez prawo opłatę dystrybucyjną. W tym zestawieniu naj-mniejszą stratę wygenerował Allianz OFE. To jest ów jedyny fundusz, który pobiera opłatę dystrybucyjną w wysokości 4 procent. Oczywiście każdy z funduszy mógł pochwalić się wzrostem wartości jednostki rozrachunkowej. W przypadku najlepszych OFE jej wartość wzrosła ponad 7 procent.
Bardzo częstym argumentem za wysokimi prowizjami pobieranymi przez OFE był fakt, że owa prowizja jest jednorazowa, a ze względu na długoterminowy charakter systemu emerytalnego jednorazowy koszt uczestnika nie powinien mieć tak dużego znaczenia. Aby to sprawdzić, postanowiliśmy jeszcze raz dokonać symulacji, tym razem dla tych, którzy przystąpili do OFE 1 kwietnia 2004 r. (wówczas ujednolicono zasady pobierania prowizji), czyli gromadzili składki przez ponad trzy i pół roku. Łączna wartość wpłaconych składek, przy założeniu, że co miesiąc przekazujemy do ZUS 100 zł, wyniosła 4,5 tys. złotych.
Zamieszczona obok tabela przedstawia wartość zgromadzonych składek i porównuje faktyczną zmianę ich wartości w okresie 2004-2007 ze wzrostem wartości jednostki rozrachunkowej w tym samym czasie. Jak wynika z zestawienia, ta ostatnia wartość niewiele mówi o rzeczywistym stanie rachunków.
– Nie publikujemy stopy zwrotu skorygowanej o wszystkie opłaty, ponieważ jest to niewykonalne. Dla każdego z 2,5 mln naszych klientów jest ona inna – wyjaśnia Jerzy Kozłowski z biura zarządu CU PTE. – Jednak w miarę jak rośnie staż klienta w funduszu i jego kapitał, maleje różnica między “prawdziwymi zyskami” a zmianą jednostki rozrachunkowej w danym roku logarytmicznie – dodaje.
Przedstawiciele branży nie zgadzają się ze stwierdzeniem, że mimo zaangażowania na rynku akcji, hossy na tym rynku w ostatnich trzech latach, zatrudnienia sztabu specjalistów od analiz zarządzania rentowność funduszy emerytalnych pozostawia wiele do życzenia. Jako argument przedstawiają opracowanie Minis-terstwa Pracy i Polityki Społecznej, z którego wynika, że w długim terminie OFE zarabiają znacznie więcej, niż gdybyśmy te same pieniądze wpłacali na rachunek bankowy. Na koniec czerwca 2007 r. średni kapitał zgromadzony na rachunku w OFE przez pracownika wpłacającego na rachunek w II filarze od początku jego istnienia (maj 1999 roku), zarabiającego średnią krajową, wynosił 24,8 tys. zł, tymczasem wpłacając tę samą kwotę na lokatę bankową, mógłby zgromadzić 18,5 tys. zł (od 2002 r. odsetki są opodatkowane).
Jednocześnie opracowanie sporządzone przez MPiPS pokazało, że wszystkie OFE wypracowały realne zyski dopiero na koniec lipca 2005 r., a więc sześć lat po starcie reformy. Z obliczeń przeprowadzonych przez PTE wynika z kolei, że konkurencji z OFE nie wytrzymują także fundusze stabilnego wzrostu (mają z reguły bardzo zbliżoną strukturę aktywów do funduszy emerytalnych) zarządzane przez Towarzystwa Funduszy Inwestycyjnych. Choć pobierają z reguły niższą opłatę dystrybucyjną od funduszy emerytalnych (2-3 proc.; jak pisaliśmy, można ją ominąć), to jednak mają znaczne wyższe opłaty za zarządzanie. Wynoszą one z reguły 2-3 proc. aktywów rocznie, tymczasem w przypadku PTE mogą sięgnąć maksymalnie 0,54 proc. rocznie.
Sporządzone w marcu zeszłego roku przez Izbę Gospodarczą Towarzystw Emerytalnych porównanie opłat pobieranych na rzecz firm zarządzających w funduszach stabilnego wzrostu i funduszach emerytalnych dowodzi, że w 2005 roku z aktywów tych pierwszych ubyło w formie różnych opłat na rzecz TFI 2,48 proc. aktywów, natomiast z OFE zarządzające nimi PTE odciągnęły 1,67 proc. aktywów.
Radość klientów OFE byłaby jeszcze większa, gdyby ze wzrostu wartości jednostek rozrachunkowych mogli się cieszyć już w początkowych latach oszczędzania na emeryturę. Tymczasem tak nie jest, bo mamy do czynienia z oligopolem, który nie jest zainteresowany, by zwiększać konkurencyjność. Pamiętajmy jeszcze, że nasze emerytury mają być wypłacane przez zakłady emerytalne. W tej chwili trwa dyskusja, kto ma je tworzyć. Towarzystwa emerytalne są bardzo zainteresowane tym biznesem. Od każdej wypłacanej składki ustawowo mogą pobrać do 4,5 proc. wartości. Specjaliści od pobierania prowizji?
Grzegorz Zalewski, współpraca Tomasz Jóźwik
Tekst pochodzi miesięcznika Forbes
Serdecznie dziękuję za jego udostępnienie.
www.forbes.pl