Lokaty. Banki, w pogoni za środkami na nowe kredyty, znów starają się przyciągać oszczędności. I kuszą wysokimi odsetkami, niespotykanymi jeszcze pół roku temu.
Nawet 7-proc. odsetki na lokacie? ROR, dzięki któremu zarobi się więcej niż za sprawą funduszy rynku pieniężnego (a nawet
obligacji), dotychczas uznawanych za alternatywę dla bankowych depozytów? I w dodatku brak kar za zerwanie lokaty przed terminem? Dlaczego nie? Tak właśnie banki walczą dzisiaj o polskich klientów. Ale uwaga! Nie wszystkie. I nie zawsze dają tyle, ile obiecują. A wydawało się już, że pieniędzy nie należy trzymać na bankowych lokatach. Niska inflacja oraz spadające oficjalne i rynkowe stopy procentowe (a wraz z nimi – ceny kredytów) sprawiały, że jeszcze wiosną tego roku oprocentowanie depozytów było niemal symboliczne. I nagle coś drgnęło – w bankach pojawia się w tym roku coraz więcej pieniędzy – ostatnio było ich tyle na rachunkach w roku 2002. Dlaczego tak się dzieje? W wielu z nich zdano sobie po prostu sprawę, że dalszy spadek poziomu oszczędności, czyli depozytów, oznacza kłopot z finansowaniem kolejnych kredytów. I zaczęto gwałtownie szukać deponentów. To samo czeka wkrótce cały ten rynek. Na przykład Pekao SA. Chwali się ulokowanymi oszczędnościami, wartymi prawie 68 mld zł – ale z tego zaledwie 26 mld zł to lokaty ludności, stanowiące najlepsze źródło finansowania akcji kredytowej. Reszta to albo depozyty przedsiębiorstw (często krótkoterminowe), albo też aktywa funduszy inwestycyjnych – zupełnie nieprzydatne przy udzielaniu kredytów. W znacznie lepszej sytuacji jest PKO BP, w którym łączna kwota przyznanych kredytów stanowi tylko 66 proc. wartości depozytów i 85 proc. oszczędności ludności (dla porównania – w Pekao SA – 132 procent). O ile zatem największy polski detalista może sobie (na razie) pozwolić na niższe oprocentowanie lokat, o tyle drugi na rynku gracz powinien zadbać o swoich dotychczasowych deponentów; co więcej – poszukać nowych. Bowiem konkurencja nie śpi. W tych poszukiwaniach na razie celują inne banki, zwłaszcza mniejsze, bardzo ekspansywne na rynku kredytów, jak np. Eurobank, Dominet i Getin.
Jeden z najważniejszych kierunków wytyczył dwa lata temu ING Bank Śląski, wprowadzając na rynek Otwarte Konto Oszczędnościowe. Za nim poszły inne banki. Polbank zaoferował na swoim koncie odsetki równe 4,5 proc., na co odpowiedział ING BSK, dodając – promocyjnie – 1,75 proc., a potem wręcz podnosząc oprocentowanie. Konto oszczędnościowe zawiera w sobie cechy konta osobistego i lokaty terminowej. Z tym pierwszym łączy je możliwość dostępu do odłożonych pieniędzy w każdym momencie (za pomocą karty debetowej) – bez utraty odsetek. Tę drugą przypomina oprocentowaniem, często nawet wyższym niż na tradycyjnych lokatach. Na ogół wysokość odsetek uzależniona jest od stanu konta (wyjątkiem jest oferta mBanku – eMax i eMax Plus) – są tym wyższe, im więcej na nim pieniędzy. Niestety, w tej beczce miodu musiała się znaleźć łyżka dziegciu. Bezpłatnie można z takiego konta pobrać pieniądze tylko raz w miesiącu – każda następna wypłata kosztuje. I to sporo: od 5 – 6 zł (dla własnych klientów), do nawet 10 złotych. Poza tym niektórzy – np. Lukas Bank – prowadzą konto oszczędnościowe w ramach rachunku osobistego, za który trzeba płacić dodatkowo. Nordea Bank dopuszcza natomiast możliwość niepobierania prowizji za wypłatę, lecz zastrzega sobie przy tym dość szczególne warunki. Nic nie zapłaci bowiem tylko taki klient, który złoży zlecenie przelania środków na inny rachunek typu Nordea Progres lub w tym samym dniu złoży (za pośrednictwem infolinii albo w oddziale) dyspozycję otwarcia rachunku – lokaty terminowej o terminie zapadalności równym lub dłuższym niż sześć miesięcy. Lub wreszcie – zakupi polisę Nordea Profit Plus, inny produkt ubezpieczeniowo-lokacyjny bądź obligacje emitowane przez bank. Nawet mając takie ograniczenia, konto oszczędnościowe bije na głowę tradycyjną lokatę, nic zatem dziwnego, że i one zaczęły się zmieniać. Przede wszystkim śmiercią naturalną zgasła powszechna dawniej praktyka karania klienta za zerwanie lokaty naliczaniem odsetek na poziomie oprocentowania rachunku bieżącego (do 0,5 procent). Inne banki zamiast karać – nawet już nagradzają. Deutsche Bank PBC w swojej lokacie Plan Premia proponuje bonusy: od 2-proc. odsetek po pierwszym roku do 10 proc. za cztery lata. A w czasie trwania depozytu dopuszcza zarówno dopłaty, jak i wypłaty. W przypadku oferowanej przez Bank Millennium 12-miesięcznej lokaty Progresywnej Plus możliwe jest tylko jej zerwanie – klient otrzyma wówczas odsetki za okres jej utrzymywania. Ta propozycja ma jednak mankamenty. Przede wszystkim nie wiąże się z równym oprocentowaniem: odsetki rosną co miesiąc i w ostatnim wynoszą 5 procent. Jeśli posiadacz lokaty ma konto w banku, na które wpływa miesięcznie minimum 2 tys. zł, otrzyma dodatkowy punkt procentowy odsetek; jeśli ma na dodatek co najmniej 10 tys. zł w jednostkach funduszy inwestycyjnych Millennium TFI – kolejny punkt. W efekcie oprocentowanie wyniesie więc 7 proc. – czyli tyle, ile w bankowych reklamach – ale. tylko za ostatni miesiąc oszczędzania! Przy maksymalnej premii średnie oprocentowanie za cały okres lokaty wyniesie “zaledwie” 3,85 proc., co już aż tak atrakcyjne nie jest. Znacznie lepiej na kontaktach z Millennium wyjdą klienci biorący udział w organizowanej przez ten bank aukcji lokat. Podczas jej trwania klient składa ofertę, w której deklaruje pożądaną wysokość oprocentowania i planowaną kwotę lokaty. Pieniądze na tę lokatę musi mieć na rachunku jeszcze przed zakończeniem aukcji. Bank ustala wartość aukcji i sortuje oferty od najniższego do najwyższego oprocentowania. W przypadku jednakowych ofert – wygrywa złożona wcześniej. Maksymalne możliwe do wylicytowania oprocentowanie sięga 6 procent rocznie.
Zamiast licytować, można negocjować. Każdy chyba bank zgodzi się na takie rozwiązanie w przypadku klienta, który chciałby wpłacić większą kwotę – to znaczy co najmniej kilkadziesiąt tysięcy złotych. W Pekao SA jest to 20 tysięcy. Wysokość oprocentowania, ustalana indywidualnie, może bazować na stałej lub zmiennej stopie procentowej, stosownie do życzenia zainteresowanego, podobnie jak czas trwania lokaty – od dwóch dni do roku. W PKO BP i w Lukas Banku rozmowy zaczynają się od 50 tys. złotych. A ile można wynegocjować? Podstawą są rynkowe stopy procentowe, ale – oceniając oficjalne oferty innych banków – nie należy przypuszczać, by było to więcej niż 6 proc. (i to przy dużym szczęściu). Na złotych oszczędności się jednak nie kończą – zdarza się, że bardziej opłaca się założyć lokatę w walucie obcej. Najlepiej w tej sytuacji iść do Noble Banku – tam za kwotę wyższą od 50 tys. dol. dostanie się po roku 5,5 proc. odsetek. Podobnie jak przy lokatach złotowych – można negocjować. Oprócz tego mamy bez liku lokat dynamicznych (z rosnącym oprocentowaniem), z funduszami inwestycyjnymi, z ubezpieczeniami. Zawsze jednak warto pamiętać o przysłowiu: Co nagle, to po diable. Lepiej dokładnie zapoznać się z warunkami, a dopiero potem powierzać bankowi pieniądze. Zrywanie niechcianej lokaty wciąż sporo kosztuje…
![]() |
Autorem jest Pan Przemysław Szubański z Manager Magazin Artykuł ukazał się w listopadowym numerze miesięcznika. Serdecznie dziękuję za jego udostępnienie. www.manager-magazin.pl |
Powrót na górę strony >>> kliknij