Warto zawsze przyglądać się pieniądzom wyjmowanym z bankomatu. Może okazać się bowiem, że zwykły banknot o nominale 100 zł może być wart nawet 500?700 zł. Czy niepozorny papierek o nominale 5 złotych może być wart ponad 10 tys. zł?
Starszy znaczy lepszy
Wbrew pozorom taka zasada w przypadku zabytkowych banknotów nie jest wcale oczywista. Znane są stosunkowo liczne serie bardzo pospolitych numizmatów mających 100 i więcej lat. Przykładem może być pochodząca z wiedeńskiej Wiener Staatsdruckerei oraz warszawskich Zakładów Graficznych B. Wierzbicki i S-ka seria marek polskich z 23 sierpnia 1919 roku (nominały od jednej marki do tys. marek, uzupełniona wyemitowanymi 7 lutego 1920 roku nominałami połowy jednej marki oraz pięciu tysięcy marek).
Najtańsze banknoty tej serii o nominale 10 marek w idealnym stanie zachowania są dość pospolite i kosztują obecnie ok. 30 zł (w ciągu ostatnich czterech lat zyskały ok. 30 proc. wartości). Najdroższe, z nominałem 5 tys. i najrzadziej spotykanym numeratorem, wyceniane są obecnie na 500 zł. Wpływ na cenę tego ostatniego ma niewątpliwie rozmiar powodujący, że stosunkowo trudno odnaleźć egzemplarze bez wad. To największe z banknotów znajdujących się w obiegu na ziemiach polskich. Mają rozmiary sporego zeszytu. Bardzo pospolite są także banknoty wydane podczas okupacji niemieckiej przez Bank Emisyjny w Polsce, od nazwiska prezydenta banku Feliksa Młynarskiego popularnie zwane młynarkami. Okupantowi nie zależało na utrzymaniu silnej złotówki. Dlatego maszyny drukarskie pracowały pełną parą. Obecnie najwyższe ceny osiąga ?Góral? ? piękny banknot o nominale 500 zł zaprojektowany przez Leonarda Sowińskiego, produkowany w wiedeńskiej Giesecke & Devrient oraz Staatsdruckerei und Műnze (dawna PWPW w Warszawie). Ale zdarzają się wyjątki. Wysokie ceny osiągają okupacyjne fałszywki wykonywane w Londynie albo przez krajowy ruch oporu (tzw. komórkę PWB 17, wykorzystującą do produkcji oryginalne, wynoszone ze skarbca numeratory). Fałszowane były przede wszystkim banknoty o większych nominałach: 100 i 500 zł. Oba zaliczane są przez rynek kolekcjonerski do banknotów obiegowych. Były to fałszywki niemal doskonałe. Od oryginałów celowo różniły się kilkoma nie do wychwycenia na pierwszy rzut oka szczegółami, które miały pozwolić osobom wtajemniczonym rozpoznać pieniądze pochodzące z podziemnej drukarni. Dla osób postronnych były niemal nie do odróżnienia. Fałszerstwo zostało jednak odkryte przez okupanta. Duża część nakładu została zdjęta z rynku i zniszczona. Dlatego egzemplarze, które ocalały (szczególnie te w idealnym stanie) uzyskują w stosunku do oryginału dużo wyższe ceny. I tak na przykład obiegowe, oryginalne banknoty 500 zł wyceniane są obecnie na ok. 300 zł. Londyńskie fałszywki wychwycone przez okupanta (z odpowiednim stemplem banku) mają natomiast wartość powyżej 2,5 tys. zł. Nieostemplowane egzemplarze fałszerstwa w stanie UNC są natomiast tak rzadkie, że praktycznie bezcenne.
Nominał i nakład
Nominał numizmatu nie ma wpływu na jego wycenę na rynku kolekcjonerskim. W momencie wycofania z obiegu banknot staje się świstkiem papieru. Papieru dość niezwykłego, ale jednak papieru. Zabytkowy banknot to coś pośredniego pomiędzy dziełem sztuki, wykonaną na doskonałym papierze grafiką, a zwykłym przedmiotem użytkowym. Wartość nabywcza pieniędzy zabytkowych wynosi zero. Nie da się ich zamienić na obecnie obowiązujące banknoty. Co wydaje się oczywiste: płacić nimi także nie można. Dlatego na rynku kolekcjonerskim nie ma znaczenia czy banknot nosi oznaczenie ?1 złoty? czy też na przykład ?500 tys. marek?. Natomiast duży wpływ ma wysokość nakładu. Oczywiście im jest on wyższy, tym większa szansa na to, że z czasem banknot będzie zyskiwać na wartości.
W przypadku polskich pieniędzy papierowych raczej nie opłaca się układanie całych kolekcji. Dużo bardziej rozpowszechnione jest bowiem zbieranie poszczególnych walorów niż zbieranie ich w zbiory. W Europie i Stanach Zjednoczonych, gdzie tradycje kolekcjonerskie są dużo silniejsze niż nad Wisłą, dodatkową premię można uzyskać za zbudowanie kolekcji, na przykład uzbieranie wszystkich odmian danego numizmatu. Wbrew pozorom to wcale niełatwe zajęcie. W Polsce, nad czym należy ubolewać, premię za dodatkową pracę związaną z wyszukiwaniem kolejnych egzemplarzy należących do danej serii raczej trudno uzyskać. Wartość całej kolekcji jest najczęściej po prostu wartością poszczególnych walorów wchodzących w jej skład.
Współczesne perełki
A co ze wspomnianymi na początku tekstu współczesnymi banknotami obiegowymi o wartości kolekcjonerskiej kilka, kilkanaście razy wyższej? Jak odróżnić cenne dla kolekcjonerów sztuki od pospolitych o wartości nominału? Dużo więcej warte są egzemplarze z możliwie niskim numeratorem (oznaczenie serii i numeru) jako te, które zostały wypuszczone jako pierwsze. Na wartości także powinny zyskać papiery z charakterystycznym, rzadko spotykanym numeratorem, np. same szóstki, piątki, jedynki. Cenniejsze są także numeratory tzw. radarowe, czyli pokazujące tę samą cyfrę podczas czytania zarówno z lewa, jak i z prawa. Ale na serwisach aukcyjnych można spotkać obecne, polskie pieniądze w cenie znacznie przekraczającej nominał, a niespełniające powyższych kryteriów. Prawdopodobnie odróżnia je od egzemplarzy pospolitych seria zastępcza (szczególnie zaczynające się literami ZA i YA). To niskie emisje pieniędzy uruchamiane przez Narodowy Bank Polski wyłącznie w celu pokrycia wycofanych z obiegu na skutek zniszczenia egzemplarzy. Banknoty tych serii o nominale 100 zł będące w idealnym stanie zachowania dają astronomiczne przebicie. Można je sprzedać za 500?700 zł. Banknoty 200-złotowe wyceniane są natomiast na 1200 zł. Najcenniejsze banknoty 50-złotowe (również zastępczej serii YA) można sprzedać za kwotę aż 14 razy większą od nominału (700 zł).
Skąd czerpać wiedzę
W artykule tym nie sposób zebrać wszystkich wskazówek dotyczących tej ciekawej i zyskownej dziedziny numizmatyki. Właśnie ukazał się cennik na rok 2009 do ?Katalogu polskich pieniędzy papierowych od 1794 roku? pióra Czesława Miłczaka. Autor jest postacią wielce zasłużoną dla kolekcjonerów starych banknotów zarówno w Polsce, jak i granicą. Dzieło jego życia ? mający już trzecie wydanie kompletny katalog zawierający banknoty będące w obiegu na terenach Polski, uzupełniony we wzory, jak i wszelkiego rodzaju bony, łącznie z serią Peweksu i Baltony ? uważany jest za Biblię polskiego kolekcjonera specjalizującego się w zbieraniu pieniędzy papierowych. Ponieważ jest to najbardziej kompletny katalog polskich banknotów, od nazwiska autora powstał system określający poszczególne ich rodzaje. Nikt, kto interesuje się historią polskiego pieniądza papierowego, nie wyobraża sobie już sprawnego poruszania się po meandrach poszczególnych emisji bez rzeczonego katalogu Miłczaka.
I tak wspomniana na wstępie pięciozłotówka nosi oznaczenie Miłczak 49. Poszczególne jej podtypy z kolei oznaczone zostały dodatkową literą występującą po cyfrze (od a do c). System Miłczaka kataloguje wszystkie papierowe banknoty będące w obiegu lub przygotowane do wprowadzenia na terenie Polski, począwszy od biletów Insurekcji Kościuszkowskiej, przez bilety kasowe Księstwa Warszawskiego, banknoty Generalnego Gubernatorstwa Warszawskiego, Rzeczpospolitej Polskiej z lat 1918?1939, banknoty Banku Polskiego na emigracji, okupacji niemieckiej dla Generalnego Gubernatorstwa, pieniądze papierowe PRL (łącznie z bonami Peweksu i Baltony) oraz wszelkie typu banknotów RP wprowadzonych do obiegu po 1990 roku, łącznie z będącymi obecnie w obiegu walorami zaprojektowanymi przez Andrzeja Heindricha. Uwzględnia także ważne ze względów historycznych fałszerstwa.
Na koniec jeszcze jedna uwaga: jeżeli odkryliście Państwo pozostawione przez dziadka stare banknoty, odradzam rozmowę z przypadkowym antykwariuszem. Znane są przypadki osób, która odziedziczyły ogromny zbiór doskonale zachowanych banknotów i pozbywały się ich za bezcen wprowadzone w błąd przez nieuczciwych fachowców. W celu wyceny kolekcji polecam raczej spotkanie w renomowanym domu aukcyjnym lub gabinecie numizmatycznym. W przypadku poważnej firmy ryzyko, że osoba taka zostanie wprowadzona w błąd, jest wyraźnie mniejsze.
Jeżeli odkryliście Państwo pozostawione przez dziadka stare banknoty, odradzam rozmowę z przypadkowym antykwariuszem. Znane są przypadki osób, która odziedziczyły ogromny zbiór doskonale zachowanych banknotów i pozbywały się ich za bezcen wprowadzone w błąd przez nieuczciwych fachowców.
Antoni Krępski
Kurier Finansowy
www.alebank.pl/kurier-finansowy