Łatwo się przyzwyczaić do dobrego. Dwucyfrowe stopy zwrotu funduszy inwestujących w akcje polskich spółek, przy kilkuletniej hossie, stały się już normą. Kilkadziesiąt procent zysku wydawało się gwarantowane, ale okazało się, że nie jest.
Rozczarowani spadkami na warszawskiej giełdzie inwestorzy zaczęli szukać nowych rynków, które mogłyby zapewnić podobne wyniki. W sukurs przychodzą im TFI, proponując inwestycje w sąsiednich krajach, które niedawno weszły do grona państw unijnych, albo mogą do nich dołączyć w przyszłości. A jest o co walczyć.
Nieadekwatna nazwa
Oferta jest ciekawa i obiecująca. Nazywa się Nowa Europa, lub – jak kto woli – Emerging Europe. Eksperci szacują, że przez najbliższe 7 lat w regionie środkowo- i wschodnioeuropejskim będzie się przeznaczać na inwestycje w infrastrukturę równowartość ok. 3 proc. łącznego PKB. Dotacje Unii na ten cel tylko w ciągu najbliższych czterech lat wyniosą ok. 200 mld dolarów. Rekordowe inwestycje nakręcają koniunkturę, a zdaniem analityków przynajmniej do 2013 r. ten strumień nie powinien wyschnąć.
Nic dziwnego więc, że rynki takich państw jak Rumunia, Bułgaria, Czechy, Węgry, republiki nadbałtyckie, a także Ukraina, a nawet kraje powstałe po rozpadzie Jugosławii budzą coraz większe zainteresowanie inwestorów. Do tej grupy państw coraz częściej włącza się też Turcję, potencjalnego członka UE w przyszłości, ale nie tylko. Jak się okazuje, w portfelu funduszu NE może się znaleźć także spółka z kraju niemającego nic wspólnego z naszym regionem.
– Polski segment funduszy Nowej Europy już dziś jest niezwykle różnorodny, a kolejne instytucje wciąż tworzą produkty dedykowane tym rynkom – ocenia Tomasz Publicewicz z Analiz Online. – W składzie portfela takiego funduszu możemy znaleźć rodzynki, jak Izrael, Kazachstan, Maroko oraz Egipt. Dlatego nazwa „Nowa Europa” dla całej tej grupy jest nieadekwatna do alokacji geograficznej w poszczególnych funduszach. Fundusze zagraniczne używają bardziej precyzyjnych określeń, jak Emerging Europe lub Eastern Europe.
Szeroki portfel
Ważniejsze jednak niż nazwa są różnice w polityce inwestycyjnej zachodnich i polskich zarządzających funduszami. O ile dla tych pierwszych podstawą odniesienia (benchmarkiem) jest zazwyczaj MSCI Emerging Markets Europe Index lub MSCI Eastern Europe 10/40 Index, w którym uwzględniona jest także Rosja – o tyle polskie TFI wypracowały własną filozofię. W polskich funduszach nie ma dwóch zbliżonych do siebie benchmarków, zatem różnice między nimi mogą być dość znaczne.
I tak np. w skład benchmarku funduszu PZU Akcji FIO Nowa Europa wchodzą spółki rosyjskie notowane na giełdzie w Londynie (25 proc. RDX EUR). Z kolei fundusz Arka Akcji Europy Środkowej i Wschodniej w swoim benchmarku nie uwzględnia rynku rosyjskiego – podobnie zresztą jak fundusz PKO/Credit Suisse Akcji Nowa Europa FIO oraz BPH Europy Wschodzącej. Subfundusz UniAkcje Nowa Europa jako jedyny polski fundusz za benchmark wybrał popularny wśród zagranicznych funduszy MSCI EM Eastern Europe 10/40 Index.
– Już na pierwszy rzut oka widać, że polscy zarządzający odmiennie postrzegają inwestycje na rynku rosyjskim – podkreśla T. Publicewicz. – Jedynie fundusze UniAkcje Nowa Europa, PZU Akcji Nowa Europa oraz DWS Polska Top 50 Średnich i Małych Spółek posiadają w swoich benchmarkach rynek rosyjski. Jej udział w tych funduszach wynosi odpowiednio 53, 25 i 10 proc. Takiej niejednorodności nie ma wśród funduszy zagranicznych, gdzie ekspozycja na rynku rosyjskim jest obowiązkowa i często – dominująca.
Specjaliści Analiz podkreślają też głębokie znaczenie konsekwentnej dywersyfikacji portfela przez zagranicznych zarządzających, którzy wybierają kilka (najczęściej 3-4) krajów reprezentatywnych dla całego regionu. Zmniejsza to ryzyko ograniczenia płynności, a przy tym zapobiega „rozwodnieniu” portfela. Ich zaletą jest też cierpliwość. Tymczasem rodzimi zarządzający często lokują znaczną część aktywów funduszy w polskie spółki, a poprzez dobór spółek z Węgier, Słowacji i Czech zwiększają poziom lokalnej dywersyfikacji portfela.
Dobre perspektywy
Na pytanie, czy warto wierzyć w Nową Europę, większość analityków odpowiada twierdząco.
– Inwestorzy jak najbardziej powinni zainteresować się tego typu funduszami. Rynki krajów wschodzących mogą być doskonałą formą dywersyfikacji portfela. W ten sposób można uniezależnić się od koniunktury giełdy warszawskiej, jak i zmniejszyć ryzyko koncentracji na jednym rynku – uważa Adam Narczewski z X-Trade Brokers DM.
Jego zdaniem, w dłuższym czasie zyski funduszy lokujących aktywa w krajach nowych członków UE powinny zadowolić klientów i przynosić atrakcyjną stopę zwrotu.
Według Błażeja Bogdziewicza, doradcy inwestycyjnego BZ WBK AIB AM, nasz region należy do najbardziej atrakcyjnych na świecie pod względem spodziewanych zysków i bezpieczeństwa zainwestowanych środków.
Kraje Nowej Europy są w mniejszym stopniu zależne od gospodarki amerykańskiej i ewentualne jej spowolnienie czy recesja nie będą miały w perspektywie długoterminowej (5-10 lat) istotnego wpływu na ich rozwój. Dokonujący się w państwach regionu proces konwergencji jest trendem wieloletnim, który dzieje się w znacznym stopniu niezależnie od cykli gospodarczych. Sytuacja w NE jest wręcz unikatowa w skali świata, a koniunktura w tych krajach ma solidne fundamenty. Atutem są także stosunkowo niedrogie – w porównaniu do innych rynków wschodzących – akcje, których wskaźnik kształtuje się wg prognoz na br. od 12,6 w Turcji do 17,5 w Polsce, podczas gdy np. w Chinach wynosi 40,8.
Cezary Burzyński, prezes PKO TFI przyznaje, że chce ono rozszerzyć i pogłębić swoją obecność na tych rynkach, które uważa za bardzo sensowną propozycję dla oszczędzających w funduszach Polaków. Dotyczy to przede wszystkim nowych krajów unijnych, bo Rosja i Turcja, choć oczywiście warte uwagi, są jednak bardziej ryzykowne. Wiele zależy tu od kompetencji zarządzających i rozsądnej alokacji aktywów.
Ostrożnie z Rosją
Zarządzający z dużą ostrożnością podchodzą do rynku rosyjskiego, ale i on ma także swoich zwolenników. Ich argumentem jest utrzymująca się silna pozycja finansowa Rosji oraz ogromny potencjał związany z zasobami naturalnymi, a także rosnący sektor usług i coraz większa wewnętrzna konsumpcja. Goldman Sachs mocno wierzy w siłę tej gospodarki, która w perspektywie jednego pokolenia, najdalej za 40 lat, stanie się jedną z największych w świecie.
Lokują tu środki na razie nieliczne nasze fundusze: PZU Akcji NE, UniAkcje NE czy DWS Polska Top 50 Średnich i Małych Spółek, tylko ING zdecydowało się utworzyć osobny ING FIO Rosja.
– Generalnie, inwestując w fundusze NE należy pamiętać o ryzyku, które jest większe niż przy inwestycjach na rynkach krajów rozwiniętych – przestrzega Narczewski. – Rynki krajów wschodzących są bardzo silnie skorelowane i zależne od rynków zagranicznych. Spadki indeksów amerykańskich powodują zazwyczaj jeszcze silniejszą przecenę spółek z naszego regionu, a do tego dochodzi ryzyko kursu walutowego.
Ale polskie fundusze powinny inwestować na rynkach Nowej Europy także w papiery bezpieczne, które też mogą okazać się zyskowne, a są znacznie mniej ryzykowne.
– Rynek obligacji w Turcji, gdzie inflacja sięga 7 proc., a bank centralny obniżył stopy procentowe o 0,5 proc. (do 16,25 proc.) – jest w podobnym punkcie rozwoju co rynek polski w 2000 r. Dla inwestorów oznacza to, że lokując w obligacje tureckie mają szansę na dwucyfrowy zysk – uważa Dariusz Lasek, dyrektor inwestycyjny Union Investment TFI.
Drugim krajem są Węgry, gdzie inflacja sięga 6,7 proc., a PKB spadło do poziomu 1 proc., co z kolei może ograniczać wzrost stóp procentowych i w efekcie znaczący spadek inflacji. Można się spodziewać poluzowania polityki pieniężnej. Tu też są duże szanse na zysk.
Zimny prysznic
Wizje dwucyfrowych zysków w Nowej Europie rozwiewają analitycy z firmy WealthSolutions.
Zdaniem Bartosza Stawiarskiego, wejście nowych krajów do Unii i boom inwestycyjno-budowlany dawno zostały zdyskontowane przez giełdy, czego efektem były – historyczne już dziś – kilkusetprocentowe zwroty z głównych indeksów. Do tego trzeba dodać niskie zarobki mimo dwucyfrowej dynamiki, skoki indeksów giełd w Sofii i Bukareszcie, co ogranicza skalę zysków i może grozić znaczącymi spadkami.
W krajach nadbałtyckich, zwłaszcza na Łotwie i w Estonii, doszło do przegrzania gospodarek, które teraz wyhamowują, rośnie za to inflacja. Główne indeksy giełdowe (OMX Riga, OMX Tallinn) spadły o jedną czwartą od tegorocznych rekordów i powróciły do poziomów z 2005 r.
Także w Turcji nie jest najlepiej, wprawdzie ISE100 zyskał od początku roku 30 proc., jednak jego tegoroczna zmienność ogranicza do minimum szanse na celny timing inwestycyjny. Na Ukrainie inflacja sięgająca 12 proc. ogranicza ekspansję gospodarczą i, jak się przewiduje – w przyszłym roku jej PKB zwolni z obecnego 6,5 proc. do ok. 5 proc.
To, jak ocenia Stawiarski, całkiem realne ryzyko ochłodzenia klimatu gospodarczego w tych krajach. Maleją więc także szanse na dalsze spektakularne zyski z akcji. Sceptycy przypominają, że minęły już czasy, kiedy indeksy rosyjskie wzrastały po kilkadziesiąt procent rocznie. W I połowie 2007 r. wśród wszystkich znaczących rynków wschodzących Rosja miała najsłabsze wyniki.
Zagraniczni analitycy w swoich prognozach dotyczących rynków EE są dość ostrożni, choć nastawieni pozytywnie. Dostrzegają, że powszechna na Zachodzie „ucieczka” z funduszy w ostatnich miesiącach nie dotyczyła naszego regionu. Znaczący napływ środków odnotowało kilka gospodarek wschodzących z Europy Wschodniej – zwłaszcza Polska, Węgry, Czechy i Bułgaria, gdzie wartość zrządzanych aktywów podskoczyła w ciągu trzech miesięcy zakończonych we wrześniu o 69 proc. Mark Mobius z Franklin Templeton uważa, że na wielu rynkach wschodzących wyceny są nadal korzystne, choć niekoniecznie niskie.
Richard Urwin z BlackRock Merrill Lynch IM zaleca „dość neutralne” podejście do rynków wschodzących Europy, ale przyznaje, że ich pozycja wzrasta.
Jak grzyby po deszczu
Aktywa zgromadzone przez nasze fundusze akcyjne inwestujące za granicą nie są jeszcze być może imponujące – stanowią kilka procent wszystkich oszczędności ulokowanych przez Polaków (ok. 4 mld zł w końcu września), ale sytuacja ta szybko się zmienia. Jak oceniają Analizy Online, w tym roku rosną one szybciej niż funduszy, które lokują w papiery polskich spółek.
Na polskim rynku działa w sumie kilkanaście funduszy inwestujących w regionie EE. Pierwsze pojawiły się dwa lata temu, ale większość z nich istnieje kilka miesięcy i trudno oceniać ich wyniki. Wydaje się jednak, że każdy produkt z tej serii może liczyć na przychylność rodzimych inwestorów, nic więc dziwnego, że rosną jak „grzyby po deszczu”. Na przełomie września i października fundusze małych i średnich spółek europejskich związanych z regionem uruchomiło AIG TFI oraz Raiffeisen, w końcu roku wprowadzenie funduszu Akcji Europy Wschodniej planuje Pioneer Pekao TFI.
{mosgoogle}
O specjalizacji w spółkach środkowoeuropejskich można już mówić w przypadku zarządzających funduszami BZ WBK AIB. Najnowszy produkt towarzystwa – Arka BZ WBK Rozwoju NE w ciągu miesiąca (do 29 listopada br.) zebrał 80,45 mln zł.
Tę, w sumie dość niewielką jeszcze, ofertę naszych towarzystw uzupełniają propozycje zagranicznych firm, jak Franklin Templeton, Merrill Lynch, Fortis Investment czy Word Investment Opportunity Fund, które wcześniej dostrzegły tu duże możliwości. Fundusze te mają zróżnicowaną politykę inwestycyjną – obszar działania, stopień dywersyfikacji portfela i związanego z tym ryzyka. Większość TFI (PKO, UI, BPH, BZ WBK, PZU i ING) oferuje fundusze akcyjne, w przypadku AIG oraz Legg Mason są to fundusze zrównoważone. Najwięcej zgromadziła Arka Akcji Środkowej i Wschodniej Europy (1,114 mld zł w końcu listopada br.), która wyprzedziła Legg Mason Zrównoważony Środkowoeuropejski, PKO/CS Akcji NE oraz ING Sektora Finansowego NE.
Autorem jest Pani Anna Witkowska Gazeta Bankowa
Serdecznie dziękuję za jego udostępnienie.
www.gazetabankowa.pl
Przejdź do początku tekstu >>> kliknij
Przejdź do spisu treści porad/artykułów >>> kliknij
Przejdź do katalogu polecanych publikacji >>> kliknij
Przejdź do bloga >>> kliknij
Przejdź do forum >>> kliknij
Przeczytaj również:
Jaki wybrać fundusz inwestycyjny,
Czy pożyczka hipoteczna to faktycznie źródło łatwej gotówki,
Inwestowanie w nieruchomości – dobre dla cierpliwych,
Inwestowanie: fundusze funduszy