Im dalej do wprowadzenia euro, z tym większą tęsknotą jest ono wyczekiwane. Jednak im bliżej tej chwili, tym więcej pojawia się wątpliwości. Polska na razie myśli jedynie o gotowości do wejścia do strefy euro, Słowacja jest już o krok od wspólnej waluty. A Niemcy, którzy od dawna płacą w euro, coraz bardziej tęsknią za starą, dobrą marką.
Donald Tusk chce, aby Polska była przygotowana do wejścia do strefy euro już nie w 2012 r., ale nawet w 2011 r. – Chciałbym, żebyśmy byli w stanie sprostać tym wymogom, które UE stawia uczestnikom wspólnoty euro – stwierdził. Zastrzegł jednocześnie, że to nie on będzie podejmował decyzję o wejściu Polski do strefy euro. – To będzie wymagało akceptacji wyraźnej większości w Sejmie, prezydenta i dlatego mogę tylko zagwarantować, że będziemy gotowi, a czy ta decyzja ostateczna zapadnie, to już jest pytanie do większej grupy – powiedział Tusk.
Słowacy się boją
Zbliża się data przyjęcia w Słowacji euro. Jednak większość Słowaków obawia się negatywnych skutków wprowadzenia wspólnej waluty – wynika z badań przeprowadzonych przez słowacki urząd statystyczny. Aż 72 proc. respondentów obawia się negatywnego wpływu przyjęcia euro na ich życie, a tylko 25 proc. ocenia to wydarzenie jako pozytywne. Również co trzeci Niemiec marzy o tym, by powrócić do starej waluty i zrezygnować z euro. Wielu z nich w euro widzi „teuro” (niem. gra słów, „teuer” – drogi), pomimo tego, że nie ma ono nic wspólnego z rosnącą inflacją.
Niemcy tęsknią
Związek Niemieckich Banków przeprowadził ankietę, z której wynika, że 34 proc. respondentów chciałoby wycofania euro i ponownego wprowadzenia niemieckiej marki. Przeciwko takiemu pomysłowi jest 65 proc. – a więc prawie dwie trzecie pytanych. Jednak liczba krytyków wspólnej waluty rośnie.
Winne euro?
Skąd brak sympatii do jednej waluty? Otóż Niemcy obwiniają euro za wzrost cen. Aż 53 proc. ankietowanych uważa euro za główną i bezpośrednią przyczynę podwyżek, z jakimi borykali się w ostatnich kilku latach. 43 proc. potrafi wymienić inne przyczyny tej sytuacji. Co ciekawe, te wrażenia większości są błędne. To nie euro sprawiło, że życie w wielu sferach jest dziś droższe niż wcześniej. Większość podwyżek nie miało nic wspólnego z euro, a już na pewno nie było powodem wzrostu cen energii i żywności.
Fałszywe przesłanki
Mało tego, w rzeczywistości wprowadzenie wspólnej waluty wpłynęło pozytywnie na sytuację finansową krajów, które zdecydowały się na jego przyjęcie. Od momentu przyjęcia euro inflacja spadła w tych krajach średnio o 2 proc. Z tego powodu można mówić, że euro spełniało rolę stabilizatora i pod tym względem niemiecka marka nie mogła się z nim równać.
Spełnione nadzieje
Według Związku Banków w gruncie rzeczy tęsknota za powrotem marki ma przyczyny psychologiczne. Wielu marka kojarzy się ciągle z tęsknotą za czasami gospodarczego wzrostu z okresu powojennego. Mimo to, należy pamiętać, że zastępując stabilną markę wspólną walutą, euro spełniło pokładane w nim nadzieje i dało podwaliny pod kolejne lata spokoju i rozwoju gospodarczego Niemiec – podkreślili w swoim raporcie ankieterzy.
Trwanie przy starym
Według innych badań, które przeprowadzono w Niemczech, dziesięć lat po wprowadzeniu unii monetarnej i sześć lat po wejściu euro, 34 proc. Niemców nadal jest w posiadaniu niemieckich banknotów i monet. Według Banku Centralnego, w obrocie znajduje się nadal ok. 14 mld marek.
autor: Eliza Snowacka www.GazetaFinansowa.pl
Przeczytaj również:
Wprowadzenie do inwestycji w wina,
Inwestycje czasu apokalipsy,
Menu strony porady publikacje blog aukcje kredytowe
{rdaddphp file=wstawki/newsletter.php}