Na tle intensywnej debaty dotyczącej narastającego kryzysu energetycznego w ujęciu globalnym, w jego cieniu wyrasta nowy problem, którego wieloletnie zaniedbania w perspektywie najbliższych kilku lat mogą doprowadzić do niemal katastroficznej sytuacji. Woda, bo o niej mowa, jest jedną z najcenniejszych substancji służącej człowiekowi. Choć jej ilość w skali świata jest niezmienna, szereg czynników doprowadza sukcesywnie do coraz większego deficytu jej przydatnej (czystej i słodkiej) odmiany. Te same czynniki implikują powstanie szeregu możliwości inwestycyjnych na rynku niebieskiego złota.
Uzmysłowienie sobie skali problemu jest nie lada problemem dla osoby niezwiązanej bezpośrednio z tą branżą, ponieważ intuicyjnie dla większości z nas nie ma nic niepokojącego – nie mamy problemów z uzyskaniem jej do parzenia kawy, umycia naczyń czy kąpieli. Wielu uznaje, że to kolejna historia medialna, która w głównej mierze ma szokować. Przecież ostatnimi czasy straszono nas, iż to nadmiar wody, jako wynik topniejących lodowców będzie powodował katastrofy. Oczywiste jest zatem uwypuklenie, gdzie tkwi problem. 71% powierzchni naszej planety pokryta jest tym cennym składnikiem, lecz aż 97% to słone wody, które w minimalnym stopniu przydatne są nam do bezpośredniego użycia. 2,5% jest „uwięzione” w ramach lądolodów na biegunach, dlatego nasze wyobrażenia dotyczące milionów litrów w rzekach, jeziorach i tych schowanych głęboko pod ziemią obejmują jedynie 0,5% globalnych zasobów tej substancji. Tym ułamkiem wszyscy musimy się dzielić. Jeszcze 50 lat temu nie było w zasadzie problemu. Warto ponadto uświadomić sobie, iż woda się nie kończy, co jest podstawową bolączką paliw kopalnych – jej ilość w globalnym obiegu pozostaje stała. Dlaczego zatem w ostatnich latach zrobiło się tyle szumu? Otóż jest nas dwa razy więcej niż mniej więcej pół wieku temu, natomiast zużycie wody wzrosło ponad trzykrotnie. Choć woda się nie kończy, coraz trudniej uzyskać dostęp do tej wartościowej. Nie ma co liczyć również na jakieś spektakularne wydarzenie w postaci opracowania metody jest syntezowanie „z niczego” lub odkrycia nieznanych dotychczas złóż (z oczywistych przyczyn nie spekuluję w kontekście potencjalnych złóż na Księżycu czy Marsie). To w zasadzie rdzeń problemu. Nie dziwią zatem głosy ze strony politycznych elit i naukowców, iż w przyszłości wojny będą wybuchać jako wynik problemów z dostępem do wody, a najpopularniejszy kartel – OPEC- zostanie odsunięty w cień, gdyż na globalnej scenie politycznej główną rolę odgrywać będą kraje eksportujące wodę (może powstanie kiedyś OWEC ?). Problemy tego typu i szereg zaniedbań głównie w aspekcie infrastrukturalnym zainteresowały także wielu inwestorów. Choć regulowany rynek wody w zasadzie nie istnieje, pokażę, iż istnieje szerokie spektrum możliwości czerpania korzyści w ramach rynków z nią powiązanych. W pierwszym kroku warto jednak zgłębić problem w nieco szerszym ujęciu.
Warunki klimatyczne
Choć w globalnym ujęciu ilość wody nie zmienia się, musimy brać pod uwagę potężne siły przyrody, które kształtują nasz klimat. Woda jest jednym z głównych czynników w tym aspekcie. Jesteśmy przyzwyczajeni do pewnych cykli z jej udziałem, dlatego starożytni Egipcjanie czekali cierpliwie, aż Nil wyleje, by naniósł żyzny osad na ich pola uprawne, Azjaci czekają na monsuny itp. Woda zatem jest w bezustannym ruchu, który potrafimy w dużym uproszczeniu opisać. Zmiany klimatyczne, których gwałtowne efekty były i zapewne będą przyczyną wielu kataklizmów są dowodem, iż wspomniany system został zaburzony. Dlatego też w jednych rejonach występują niespotykane dotąd susze, w innych natomiast rzeki występują ze swych koryt, by zalać tysiące hektarów wodą, której skażenie wyklucza jej wykorzystanie. Woda przepływa dosłownie pod nosem, lecz nie potrafimy jej w całości wykorzystać. Rozwiązaniem są tu nowe projekty infrastrukturalne: zbiorniki retencyjne, instalacje wodociągowe i inne. Idea jest prosta, jednak należy brać pod uwagę, iż ludzkość miała dotychczas nawet problem z inwestycjami o charakterze odtworzeniowym, które mogłyby zapobiec marnowaniu wody.
Mokry popyt
Przyzwyczailiśmy się, iż gwałtowny rozwój gospodarczy Chin i Indii wiąże się z większym spożyciem zbóż, wiemy także, iż wzrastająca tam konsumpcja mięsa implikuje kolejne zwielokrotnienie zapotrzebowania na zwiększanie upraw, które służą jako pasze. Powinniśmy jednak obraz ten poszerzyć o aspekt zużycia wody. „Zielona rewolucja” której rdzeniem jest przerzucanie się na najbardziej wydajne zboża, takie jak ryż, pszenica, kukurydza przyczyniła się do stanu obecnego: ponad 65% pobieranej z otoczenia wody służy uprawom. Do tego należy doliczyć industrializację, której dynamika głównie w Azji jest spektakularna. Uwzględniamy tu niemal wszystkie gałęzie przemysłu; farmaceutyczny, wydobywczy i wiele innych. Do wyprodukowania tony stali potrzeba ok. 40 000 litrów wody. Ponadto więcej się myjemy, więcej zmywamy naczyń. W wielu innych aspektach życia codziennego zużycie wody uległo zwielokrotnieniu. Ogromne ilości wody zużywane są przy wydobyciu ropy naftowej. Niezwykle wyraźnie widać to w ramach słynnych piaskowych pół roponośnych w Kanadzie.
Kwestia biopaliw, których produkcja jest jednym z głównych czynników znacznej dynamiki cen żywności w ostatnim czasie, odzwierciedlona jest również na rynku wody. Brazylijska trzcina cukrowa, z które produkuje się ostatnio głównie etanol pochłania ogromne ilości wody. Na wytworzenie jednego litra biopaliwa potrzeba od 1000 do 4000 litrów wody.
Nie ma aktualnie podstaw, by przypuszczać, iż popyt na niebieskie złoto miał słabnąć w przyszłości.
Nieszczelne rury i „hydraulicy”
Niezwykle kosztowne jest marnotrawienie wody. Niektóre szacunki sugerują, iż nawet 60% „ucieka” nam poprzez uszkodzone instalacje. W samych tylko Stanach Zjednoczonych aż 25% z 700 000 mil rur składających się na system zaopatrujący w wodę to ponad stuletnie instalacje o złym lub bardzo złym stanie. Wypadki podobne do tego słynnego na Manhattanie, gdzie doszło do małej powodzi, będą coraz powszechniejsze. Skoro w takim kraju jest tak źle, jak to wygląda w krajach rozwijających się? Chiny dominują w tym niechlubnym rankingu. Zużycie w Państwie Środka jest identyczne jak Kanadzie, należy brać jednak pod uwagę, iż Kanadyjczycy stanowią ok. 2,5% ludności Chin…
Tu inwestorzy widzą rozwiązanie. Zapotrzebowanie na wodę jest ogromne i nadal będzie rosło. Infrastrukturalne inwestycje obejmujące zarówno instalacje wodociągowe, instalacje z zakresu systemów przeciwpowodziowych, odsalarnie wody i wiele innych są kluczem, w ramach którego szerokim strumieniem napływa kapitał. Coraz mniejszy problem jest z uzyskaniem dostępu do tego perspektywicznego rynku.
Ścieżka dla sektora
Dopóki społeczeństwo nie jest w całej swej skali uświadomione o rozmiarach nadchodzącego kryzysu, nie ma większych szans na bardziej racjonalne zużycie wody w codziennym życiu. Zasadniczy problem leży jednak w niewielkim wskaźniku inwestycji w tym segmencie. Inwestycje te mają charakter infrastrukturalny i ze względu na często ogromną skalę przedsięwzięć leżą one w gestii administracji rządowych. Tendencje globalne w kontekście przedsięwzięć tego typu idą jednak w kierunku partnerstwa publiczno-prywatnego w oparciu o metodę project finance (w ten sposób m.in. finansowano budowę tunelu pod kanałem La Manche i wielu innych projektów o podobnej skali). Jest to dobra ścieżka, ponieważ efektywność rządowych projektów pozostawia wiele do życzenia. Lekceważenie problemu przez władze państw spowodowało, iż rynek wody jako surowca nijak ma się do rynku na przykład ropy naftowej czy gazu ziemnego. W miarę jednak postępu kryzysu, przywiązywać się będzie większą wagę do problemu. Subsydiowanie przez państwo wody zaniknie, każdy mieszkaniec uwzględniać będzie cenę tego surowca w swoich kalkulacjach – woda uzyska adekwatną cenę.
Upowszechnienie dostępu do wody ma istotny wkład do rozwoju gospodarczego krajów. W szczególności widać to w najbiedniejszych regionach naszego globu, gdzie brak dostępu do dobrej jakości wody jest podstawową przeszkodą w eliminowaniu nędzy. Badania wskazują, iż roczna dynamika PKB na mieszkańca w najbiedniejszych krajach, które mają dość swobodny dostęp do świeżej wody wynosi 3,7%. W krajach o porównywalnej sytuacji makroekonomicznej, lecz z deficytem wody o dobrej jakości, dynamika ta wynosi zaledwie 0,1%. Najuboższe gospodarki są również bardziej podatne na zmienną ilość wody w środowisku. Susza w Zimbabwe w 1990 roku spowodowała spadek produkcji rolnej o 45%, co przełożyło się na spadek PKB o 11%. Wyraźnie widać ogromne zapotrzebowanie na inwestycje z zakresu zarządzania gospodarką wodną, które będą miały znaczny wpływ na poziom wzrostu gospodarczego.
Należy uwzględnić również, iż dobrej jakości woda przyczynia się do poprawy zdrowia społeczeństwa, które przekłada się na wzrost dobrobytu. Inwestycje tego typu w większości mogą wpłynąć na wzrost produktywności (ludzie m.in. mniej czasu będą poświęcać na pobieranie wody ze źródeł częstokroć odległych o wiele kilometrów, a sam fakt poprawy jej jakości spowoduje mniejszą zachorowalność).
Powyższe czynniki nawiązują w szczególności do najbiedniejszych państw Azji i Afryki. Tam relatywnie niewielkie nakłady mogą zwrócić się w postaci dwu a nawet trzycyfrowych stóp zwrotu rocznie. Niemniej moment zainicjowania dodatnich przepływów z takich projektów może zostać często odwleczony na kilka lat. Nie jest to jednak niespodzianką dla inwestorów specjalizujących się w infrastrukturalnych przedsięwzięciach.
Narastający problem z dostępem do dobrej jakości wody spędza sen z powiek rządzącym na całym świecie. Niestety nie wszystkim, dlatego przedsięwzięcia o wysokim priorytecie jeszcze długo nie zostaną zainicjowane. Są jednak regiony na świecie, gdzie problem z wodą jest kwestią kluczową dla istnienia gospodarki w ogóle – to kwestia być albo nie być. Sektor zatem już teraz dynamicznie się rozwija, a efekty tego widać w historycznym ujęciu głównie spółek giełdowych do niego należących.
Dosłownie najgorętszym regionem w kontekście „wodnych inwestycji” jest Azja. Do 2010 przewiduje się uruchomienie instalacji, które znacznie poprawią dostęp do wody dla 200-300 miast. Indie, które największy problem mają z jakością wody nie odstępują w dynamice inwestycji. Nadmorskie kraje, szczególnie te zlokalizowane na Bliskim Wschodzie inwestują w odsalarnie wody. Choć metoda odwrotnej osmozy jest bardziej wydajana niż poprzednie metody uzyskiwania słodkiej wody z mórz, należy liczyć się z ogromną energochłonnością podczas tego procesu. Tu dochodzi do zazębienia się dwóch problemów. Naukowcy i analitycy nakreślają nam obraz nadmorskich instalacji odsalających wodę, którym towarzyszą bloki energetyczne w postaci farm wiatrowych, słonecznych, bądź w bardziej kontrowersyjnym ujęciu – elektrowni atomowych. W kontekście tych ostatnich dominują Rosjanie, którzy kontynuują badania w tym zakresie z czasów zimnej wojny.
Nawet jeżeli łączna wydajność odsalarni będzie zadowalająca, problemem będzie transport przetworzonej wody. Jest zatem pole dla inwestycji wodociągowych i pokrewnych. W przyszłości (o ile ropa naftowa i gaz ziemny będą dominującymi nośnikami energii) ropociągi krzyżować się będą z wodociągami. Naturalnie, ciężko uzmysłowić sobie taką przyszłość, lecz w wielu rejonach świata takie przedsięwzięcia mają miejsce. Wystarczy obserwować kraje arabskie, umowy o dostawy wody na Cypr, który szczególnie ostatnio cierpi z powodów deficytów wody, czy w Azji Południowo-Wschodniej, gdzie nawet 10% wody pozyskiwana jest z działających odsalarni.
Kawałek tortu dla każdego
Nie ma jeszcze w zasadzie rynku terminowego skupionego wokół wody jako surowca. Mogą czuć się zawiedzeni giełdowi spekulanci, którzy pomnożyli swój majątek na handlu ropą naftową. Podobne zabiegi na niebieskim złocie jeszcze długo będą utrudnione. Nie ma rynku wtórnego dla kontraktów na dostawę wody, jednak niektóre giełdy wdrażają kontrakty futures oparte o specjalistyczne indeksy. Na Sydney Futures Exchange już niedługo będzie można zabezpieczać ryzyko związane z gospodarką wodną w postaci kontraktów opartych o indeksy poziomów wód w sztucznych zbiornikach wodnych. Występuje tu jednak istotna różnica między derywatami pogodowymi, gdzie bazą jest najczęściej wielkość opadów a nie wspomniane indeksy.
Najpopularniejszą formą inwestowania w rynek wody w obecnej postaci jest wykupienie udziałów w spółkach powiązanych z tym surowcem. Są to głównie przedsiębiorstwa przemysłu ciężkiego w nawiązaniu do instalacji odsalających czy transportujących (np. Northwest Pipe Company), lecz również przedstawiciele branży chemicznej (np. Dow Chemicals Company produkująca membrany instalowane w odsalarniach). Kluczem jest wyizolowanie spółek z jak najlepszą ekspozycją na ten rynek. Perspektywy wzrostu w kontekście wody, jeżeli wystąpią w najbliższym czasie, mogą nie być w pełni wykorzystane przez gigantów, których domeną jest np. produkcja plastikowych opakowań, a aparaturę do instalacji wodnych produkują jako efekt działalności pobocznej. Najlepsze kąski są w postaci małych wyspecjalizowanych spółek, jednak są to najczęściej prywatne przedsiębiorstwa. Można jednak oczekiwać ich upubliczniania w miarę jak szeroki rynek wody będzie rósł. Wówczas właściciele tych „maluchów” wyczują potencjał, a skala przedsięwzięć niejako zmusi ich do publicznej emisji. W tej strefie buforowej ciekawym rozwiązaniem jest inwestowanie przy pośrednictwie wyspecjalizowanych firm. Powstało już kilka funduszy typu hedge i private equity skupionych na tych niewielkich spółkach, jednak zaangażowane są one też w ramach tych o ugruntowanej pozycji na rynku. Dla szerszej społeczności inwestorów dobrym rozwiązaniem jest uzyskanie pośrednictwa ze strony firm asset management. Za przykład może tu posłużyć Aqua Terra Asset Management, której już nazwa sugeruje specjalizację.
Wielu zarządzających majątkiem w przedsiębiorstwach finansowych w trakcie monitorowania inwestycji, widząc spadki, zadaje sobie pytanie: „czy się mylę, czy jestem tu zbyt szybko?”. Tak może być w najbliższym czasie w kontekście niebieskiego złota. Tendencje są wyraźne, lecz swego rodzaju pierwsza fala już minęła. Niektóre spółki związane z sektorem wzrastały w „trzycyfrowym tempie” rok do roku. Inwestycje wodne to głównie infrastruktura, a tego typu przedsięwzięcia charakteryzują się znacznym horyzontem czasowym. Choć w krótkim terminie możemy spodziewać się wielu spektakularnych wzrostów, to należy skupić się na długoterminowym charakterze takich projektów.
Autorem jest Pan Michał Poła InwestycjeAlternatywne.pl
Serdecznie dziękuję za jego udostępnienie.
www.inwestycjealternatywne.pl