Jeszcze przed kilku laty na Ukrainie praktycznie nie istniał instytucjonalny rynek sztuki. Od czasu upadku komunizmu jednak grunt był stopniowo przygotowywany przez prywatną inicjatywę. "Wraz z upadkiem sowieckiego reżimu możliwe stało się prowadzenie własnego biznesu. Ludzie zaczęli otwierać prywatne galerie, gdzie sprzedawano i kupowano płótna.
Ci, którzy zarobili wystarczającą ilość pieniędzy zaczynali inwestować w kupno dzieł sztuki" – wspomina Oleksandr Brej, dyrektor wystawowego centrum w Kijowie, człowiek, który jako pierwszy na Ukrainie zaczął prowadzić regularne aukcje. Wraz ze wzrostem popytu, pojawiły się kolejne udane inicjatywy. W końcu ukraiński rynek sztuki dojrzał do tego, że we wrześniu 2005 r. znany moskiewski dom aukcyjny "Gelos" objawił zamiar otwarcia własnej filii w Kijowie. Jeszcze w tym samym miesiącu odbyły się tam pierwsze targi. Obecnie ukraiński "Gelos", funkcjonuje na tyle dobrze, iż zapowiedział otwarcie swojego oddziału w Charkowie. Pierwsze dzieła sprzedano tam 29 czerwca bieżącego roku i wszystko wskazuje na to, że inicjatywa będzie komercyjnym sukcesem. W samej ukraińskiej stolicy działają ponadto liczne salony, przedstawiające się jako dorównujące standardom europejskim, takie jak "Szedewr", "Lada", "Grand-Art.", galeria "Olimp" i wiele innych.
Ukraińska ofensywa na rynku sztuki nie byłaby możliwa bez zaangażowania tzw. "nowych Ukraińców, wzbogaconych na inwestycjach w przemyśle wydobywczym, ale również na podejrzanych interesach z pogranicza prawa. Ich pole działania wykracza już od jakiegoś czasu poza terytorium dawnego Związku Radzieckiego, gdyż spotyka się ich wśród klientów tak znanych domów aukcyjnych, jak Sotheby`s i Chriestie`s. W czerwcu bieżącego roku pewien ukraiński kupiec wydał 12 milionów funtów na aukcji dzieł impresjonizmu i modernizmu w londyńskim Sotheby’s. Ukraińcy nie bez przyczyny słyną tam zresztą z tego, że nie żałują pieniędzy na atrakcyjne dzieła. Dla wielu z ukraińskich magnatów kolekcjonowanie dzieł sztuki, w tym szczególnie ulubionych przez nich płócien klasyków ukraińskich i rosyjskich, stało się elementem potwierdzenia zdobytego statusu oraz nabrania "światowej" ogłady.
Wśród motywów, które zachęcają ukraińskich biznesmenów do inwestowanie
w sztukę spotykamy pewne charakterystyczne dla tej grupy pomysły. Niektórzy przejawiają zresztą pewną fachową wiedzę w tym zakresie, co zaświadcza Aleksandr Brej: "Na początku lat 90-ch ludzie kupowali obrazy nie dysponując wystarczającą wiedzą o sztuce. Obrazy miały jedynie zdobić ich domy. Obecnie sytuacja zmieniła się radykalnie – liczba tego typu kolekcjonerów znacznie spadła, zaś wzrosła liczba tych, których określić można mianem "prawdziwych kolekcjonerów". Pojawili się nawet prawdziwi koneserzy. Zasłużony dla ukraińskiego rynku sztuki Brej zapowiada nawet pojawienie się wkrótce ludzi pokroju Tereszczenki i Khanenki, znanych patronów i kolekcjonerów sztuki z przełomu XIX i XX w., których zbiory stały się podstawą dla największych muzeów sztuki na Ukrainie.
Wydaje się, że w środowisku największych ukraińskich kolekcjonerów sztuki pewien nurt społecznikowski występuje, co wiąże się zapewne ze świeżym odzyskaniem niepodległości i chęcią odbudowy rodzimych tradycji. Kolekcjonowanie "pro publico bono", przynajmniej w oficjalnych deklaracjach, może być postrzegane jako pewna odrębność rynku ukraińskiego. Przykładowo ukraiński klient Chriestie`s, który wydał w czasie jednej sesji blisko czterech milionów dolarów, min. na obraz autorstwa Aiwazowskiego, armeńskiego artysty, który część życia spędził na Krymie, stwierdził z dumą: "Płótna, które kupiłem, są narodowym skarbem". Szlachetna idea miała przyświecać również kontrowersyjnemu biznesmenowi – Wiktorowi Pińczukowi, drugiemu na liście najbogatszych Ukraińców byłego zięciowi byłego prezydenta, Leonida Kuczmy. Założył on mianowicie fundację sztuki współczesnej w Kijowie, której głównym zadaniem ma być "modernizowanie Ukraińców".
Wydaje się więc, że rynek sztuki ukraińskiej oscyluje gdzieś między ideałami pozytywistycznymi, a chęcią zdobycia luksusu adekwatnego dla pozycji majątkowej ukraińskich magnatów. Nie brak tu zresztą pewnych resentymentów post-sowieckich, czym można tłumaczyć zainteresowanie Ukraińców dla sztuki rosyjskiej, szczególnie czasów imperialnych. Bezsprzecznie jednak tamtejszy rozwijający się aktywnie rynek sztuki stwarza okazję do uzyskania dużych zysków. Większość inwestorów ma zapewne na uwadze ten właśnie aspekt.
Ukraińska ofensywa nie pozostała bez wpływu na sytuację na polskich rynkach sztuki, na których w ciągu ostatnich kilku lat nastąpił widoczny wzrost zainteresowania sztuką ukraińską. Do zwiększenia się popytu na dzieła sztuki ukraińskiej na polskich aukcjach w znaczący sposób przyczyniły się konteksty historyczne i geopolityczne naszego kraju. Szczególnym zainteresowaniem ze strony polskich inwestorów cieszą się ukraińskie ikony, srebra, meble, biżuteria, broń, porcelana. Z malarzy związanych z Ukrainą na wartości zyskały przede wszystkim obrazy Trusza, Erno Erba czy Nikofora, które w ciągu ostatnich lat uzyskały ceny ponad dwukrotnie wyższe, nieraz przewyższające nawet oczekiwania inwestorów. Szczególnym zainteresowaniem w kręgach polskich inwestorów cieszą się obrazy ukazujące sceny rodzajowe lub sceny ukazujące sceny związane z polska historią i tradycją. Wysokie ceny na polskich aukcjach zyskują przykładowo dzieła autorstwa Petra Pawłowycza Obala („Zachód słońca”) czy Iwana Aleksandrowicza Chołomieniuka („Dwie kobiety”). Oczywiście obecność dzieł sztuki ukraińskiej na polskim rynku sztuki jest swego rodzaju novum i dopiero się rozwija. Należy poczekać jeszcze kilka lat, by określić, w jakim kierunku tego rodzaju inwestycje się rozwiną i jak duże wzbudzą zainteresowanie w środowiskach polskich inwestorów.
Autor: Karolina Strojek
Źródło: www.inwestycjealternatywne.pl
Przejdź do początku tekstu >>> kliknij
Przejdź do spisu treści 300 porad/artykułów >>> kliknij
Przejdź do katalogu polecanych publikacji >>> kliknij
Przejdź do bloga >>> kliknij
Przejdź do forum >>> kliknij
Przeczytaj również:
Monety kolekcjonerskie – zyski nie tylko dla wtajemniczonych,
Jesienne grzybobranie produktów strukturyzowanych,
Doradcy czy sprzedawcy?,
Banków sposoby na zwiększanie zdolności kredytowej
{mosgoogle}