Polscy inwestorzy, ci pośredni i bezpośredni, mają mały problem. Ostatnie pół roku, a w szczególności początek obecnego, bardzo wyraźnie dają do zrozumienia, że czas najwyższy pomyśleć o przemodelowaniu swoich portfeli i zmianie strategii inwestowania oszczędności. Wiele wskazuje na to, że skończyły się tłuste lata dla TFI, biur maklerskich i doradców finansowych. Nie oznacza to, że od razu czas uciekać z rynku. Trzeba będzie jednak stać się bardziej elastycznym.
Oszałamiające wręcz wyniki inwestycyjne niemal wszystkich podmiotów zajmujących się zarządzaniem aktywów swoich klientów, bardzo mocno uśpiły naszą czujność. Analizy wskazujące na dalszy wzrost gospodarczy i prognozy zysków na biurkach doradców inwestycyjnych i zarządzających funduszami z pewnością zachęcały do kupna i tak już drogich papierów. Sam rynek TFI zachęcał do stadnego inwestowania w pierwszej połowie ubiegłego roku.
Wszystkie Towarzystwa w tym okresie zebrały do wora ogromne ilości pieniędzy, skutecznie prowadząc indeks Wig20 na poziom 3900 punktów. Dziesiątki, setki tysięcy nowych klientów ulegając kolorowym reklamom dziś liczy straty, dla nich bardzo dotkliwe. Na palcach jednej ręki policzymy fundusze różnych maści, które po ostatnich wstrząsach na giełdach, utrzymują wynik nad kreską. W najgorszych wypadkach klienci notują blisko 20% minus1. Trudno liczyć w tej sytuacji na szybkie odrobienie strat.
Obserwując rynek, a także aktywność inwestycyjną Polaków, nie sposób nie zauważyć, że w dużej mierze zapomnieliśmy o dywersyfikacji swoich portfeli oraz innych formach oszczędności. Jeśli ta niewygodna dla wszystkich sytuacja będzie się przedłużać to z całą pewnością będziemy zmuszeni poszukać innych rozwiązań inwestycyjnych dla naszych domowych oszczędności. Niektóre instrumenty finansowe i usługi bankowe, które do tej pory funkcjonowały w cieniu, teraz będą miały swoją szansę. Różnią się one konstrukcją, strategią inwestycyjną, dostępnością czy gwarancją zainwestowanego kapitału. Z całą pewnością instytucje finansowe świadczące takie usługi będą chciały wykorzystać moment ?giełdowej zadyszki? i zaopatrzyć klientów w alternatywne, w stosunku do TFI, produkty finansowe.
W cyklu poradników ?W co inwestować w 2008 roku? omówimy kilka propozycji inwestycyjnych, które w obecnej sytuacji mogą okazać się atrakcyjne dla przeciętnego Kowalskiego, a przy okazji poszerzą naszą wiedzę dotyczącą owych produktów i pomogą odmienić nasze portfele. W kolejnych artykułach zastanowimy się czy inwestowanie w lokaty nadal jest ?bez sensu? lub jakie są perspektywy na lokowanie pieniędzy w nieruchomościach. Przybliżymy także Państwu temat produktów czy lokat strukturyzowanych i pokażemy jak na nich zarabiać. Zastanowimy się także nad możliwościami przyjemnego inwestowania w sztukę oraz nad sztuką zarabiania na kredycie oszczędnościowo-hipotecznym. Zachęcam do lektury.
Część pierwsza: Czy inwestowanie w lokaty nadal jest ?bez sensu? ?
Kilka miesięcy temu jeden ze znanych aktorów, będący twarzą pewnego dużego banku, przekonywał odbiorców, że lokaty są ?bez sensu?, na rzecz kont oszczędnościowych.
I zapewne miał sporo racji. Sytuacja od czasu tamtych reklam nieco uległa zmianie i okazuje się, że jeśli przeciętny Kowalski chce ?przezimować? korektę, to jego decyzja wcale nie będzie taka zła.
Każdy z nas chce zarobić. Jedni inwestują w waluty, inni w akcje i fundusze, ziemię, nieruchomości. Wielu z nas trzyma ogromne ilości złotówek na lokatach, z różnych tylko znanych sobie powodów (krótki termin inwestycji, obawa przed utratą zainwestowanego kapitału). W ostatnich latach banki nie rozpieszczały klientów, a zysk brutto rzędu 3-4% musiał zadowolić przeciętnego dawcę kapitału. Odejmując od zysku podatek i stratę czasową, trudno było uznać taką inwestycję za sensowną i nie odnieść wrażenia, że bank wykorzystał nasze środki niemal za darmo.
Śledząc rynek zauważa się poprawę nastrojów. Decyzją RPP podwyższono stopy do 5%,
a ostatnie spadkowe tygodnie na giełdach zmobilizowały szczególnie młode i mniejsze banki do wzmożonej aktywności w tym segmencie. Walka tych instytucji spowodowała, iż oprocentowanie depozytów urosło na tyle, iż jest to doskonały moment, aby ulokować bezpiecznie środki na krótszy okres, gdyż nie wiadomo, jak długo potrwa promocja.
Załóżmy, że przeciętny Kowalski chciałby ulokować 10tys PLN. W Getin Banku i AIG może liczyć nawet na 7% przy dwuletniej umowie, Euro Bank zaoferuje 5,70% na rok, Polbank 5,80%, Toyota Bank 5,75% na rok i 6,15% przy lokacie dwuletniej. Lokata Progresywna w Banku Millenium może nam przynieść ok. 5,65% w skali roku. Stawki nieznacznie rosną przy wyższych kwotach. I to są obecnie najlepsze oferty na rynku.
Niektóre banki oferują klientom składanie tradycyjnych lokat przez internet lub telefon. Jest to wygodna forma zarówno dla banku jak i dla klienta, który za uruchomienie lokaty przez sieć, może liczyć na bonus w wysokości 0,25 pkt proc. Takie usługi oferuje swoim klientom Nordea Bank (5% na sześciomiesięcznym depozycie), Citi Handlowy (5% na rocznej) czy Bank Millenium (?Millenet? również 5%). Jeśli zdecydujemy się na składanie dyspozycji na kwoty rzędu kilkudziesięciu tysięcy, możemy liczyć na wszelkiego rodzaju lokaty negocjowane. Wachlarz możliwości ustalania indywidualnej stawki będzie tu zależny od wysokości składanego depozytu, okresu trwania oraz relacji bank-klient.
Jednakże nie samymi lokatami banki starają się zachęcić klientów. Od niedawna bardzo popularne stały się konta oszczędnościowe, proponując nierzadko wyższe oprocentowanie środków niż tradycyjne depozyty, z możliwością dowolnej ilości wpłat/wypłat. Agresywnie w tym segmencie rozpycha się okrojony Bank BPH (konto Sezam Max 4,5%), BZ WBK (?megazarabiające konto oszczędnościowe? z zależności od wysokości salda od 4,24% do 5%) czy ING (Otwarte Konto oferuje od 4,25%). Warta uwagi jest także usługa konta oszczędnościowego Toyota Bank (do 5.30%). Bezdyskusyjnym liderem w tym segmencie usług jest Polbank (5,5%! niezależnie od wysokości salda).
Czy zatem inwestycja w lokatę jest ?bez sensu?? Oferta banków uległa pewnej poprawie, lecz należy również pamiętać, że większość ofert balansuje na poziomie rosnącej inflacji. Wszystko zależy od konstrukcji naszego portfela. Nawet wspomniane 7% to długookresowa ?przechowalnia? pieniędzy i raczej maksymalna bariera na jaką można obecnie liczyć. Banki, w wyniku dużego zapotrzebowania na depozyty, bardzo agresywnie będą zachęcały do lokowania u siebie środków. Dopóki sytuacja na rynku się nie wyjaśni, dla utrzymania mocnego fundamentu i ograniczenia strat na krótki termin, klienci grający ostrożnie mogą skorzystać z 3-miesięcznej lokaty odnawialnej lub kona oszczędnościowego. Jeśli myślimy w kategoriach dłuższego horyzontu czasowego (kilka lat) to za chwilę rynek dostarczy nam szereg ciekawszych możliwości, o czym napiszę w kolejnych odcinkach poradnika.
Autorem jest Pan Patryk Chyła
Tekst pochodzi z Portalu www.inwestycje.pl
Serdecznie dziękuję za jego udostępnienie.
www.inwestycje.pl
Powrót na górę strony >>> kliknij