Gdy 18 stycznia br. Mennica Państwowa wypuściła serię monet z wizerunkiem sokoła wędrownego, wybitych stemplem lustrzanym, przed kasami banków ustawiały się kilometrowe kolejki chętnych do zakupu. Srebrna moneta o nominale 20 zł w kasach kosztowała 91 zł. Zaraz po zakupie na końcu kolejki można było ją natomiast sprzedać za 350?400 zł.
Dzisiaj monetę taką można z powodzeniem nabyć w serwisie aukcyjnym Allegro za ok. 175 zł. Ceny spadły, ale zarobek i tak jest imponujący.
Nie dla każdego
Akcje, nieruchomości, złoto, surowce ? w trudnych czasach, jakie, wszystko na to wskazuje, właśnie nastały, te wehikuły finansowe niezmiennie tracą na wartości. W poszukiwaniu instrumentów, które nie powodują strat, warto zainteresować się numizmatyką. Od razu trzeba zaznaczyć, że nie jest to inwestycja dla każdego. Jak twierdzą specjaliści, czasy ?radosnej numizmatyki? kiedy wystarczyło kupić cokolwiek, by zaraz to sprzedać z dużym zyskiem, ledwie nastały, już się skończyły. Konieczna jest specjalistyczna wiedza lub dobry doradca. Na rynku nie ma ich wielu. To z reguły renomowane domy aukcyjne lub gabinety numizmatyczne działające tylko w dużych miastach (Warszawa, Białystok, Trójmiasto).
Specjaliści jednak nie mają wątpliwości: dobrze ułożona kolekcja może uchronić kapitał przed utratą wartości. Więcej: nawet w czasach ostrego kryzysu można na niej naprawdę dobrze zarobić. Najbardziej pożądane numizmaty w ciągu kilku miesięcy mogą zapewnić posiadaczom zyski wielokrotnie przewyższające stopy zwrotu z akcji czy obligacji.
Warto przede wszystkim jednak pamiętać, że kupno dobrze rokującego numizmatu doskonale może zdywersyfikować portfel inwestycyjny. ? Ma to znaczenie szczególnie w czasie kryzysu, podczas którego pieniądz obiegowy traci na wartości ? uważa Łukasz Błażejewski, dyrektor generalny Gold Finance. ? Oczywiście inaczej jest, gdy mamy do czynienia z deflacją.
Niskie nakłady w cenie
Nie każda moneta może stanowić dobrą lokatę kapitału. Na cenę ma wpływ wysokość nakładu, stan zachowania, walory estetyczne oraz aktualna moda panująca na rynku. Szczególnie szybko zyskują na wartości monety emitowane w niskich, limitowanych nakładach oraz projektowane przez uznanych grafików. Zawsze wysoko wyceniane będą egzemplarze zawierające błąd (na przykład podwójny rewers) albo nigdy nieskierowane do produkcji (egzemplarze próbne). Takie jak na przykład 5-złotowa, miedziana moneta z wizerunkiem Nike, wykonana w okresie międzywojennym w 1928 roku, która z powodów technicznych nigdy nie została wprowadzona do obiegu. Ocenia się, że obecnie istnieje jedynie w dwóch egzemplarzach. Rzadko kiedy monety takie trafiają na aukcje. A jak już się pojawią, osiągają astronomiczne wręcz ceny. Kilka lat temu jeden z dwóch egzemplarzy został sprzedany za 40 tys. zł.
Z cyrkonią i bursztynem
Monety kolekcjonerskie z reguły bite są dla upamiętnienia wydarzeń, osób mających szczególny wpływ na bieg wypadków, obiektów architektonicznych lub zjawisk przyrodniczych. Noszą nominały normalne, takie jak obiegowe monety (na przykład 2 złote), jak i takie, których w obiegu przeciętny Kowalski raczej nie uświadczy (złote monety o nominale 200 zł).
Zazwyczaj do ich produkcji używane są bardziej szlachetne materiały, jak srebro, złoto i ich stopy. Mogą to być monety monolityczne lub składające się z dwóch lub trzech części (tzw. bicolor bądź tricolor). Coraz częściej także do ich produkcji wykorzystuje się dodatkowe, znacznie podnoszące walory estetyczne materiały, takie jak cyrkonie, bursztyny, drobne elementy ceramiczne. Robione są także dodatkowe zdobienia za pomocą emalii, często nowoczesną metodą tampodruku.
Takie monety mogą powstawać jedynie w dużych mennicach państwowych. Małe, prywatne zakłady nie mają narzędzi, aby wykonywać tak precyzyjne przedmioty. Półfabrykaty ze złota i srebra trafiają do mennicy, która musi posiadać zrobotyzowane urządzenia polerskie, prasy, realizujące proces tłoczenia w wielu uderzeniach. Pomieszczenie, w którym monety powstają, musi być specjalnie klimatyzowane, a powietrze w nim doskonale czyste. Do produkcji używane są specjalnie przygotowane narzędzia i krążki. W przypadku monet lustrzanych relief jest matowy, zaś tło ma lustrzane wykończenie. Gotowe monety pakowane są w specjalne, przeźroczyste, plastikowe opakowania chroniące je przed uszkodzeniami i będące zabezpieczeniem przed wpływem warunków atmosferycznych, dotyku palca itp. Każda tego typu wada obniża bowiem znacząco wartość monety.
Nie można stracić
Ceny emisyjne monet kolekcjonerskich są z reguły dużo wyższe niż ich nominał i wartość kruszcu, z którego zostały wykonane. Na cenę emisyjną składa się także prowizja oraz VAT. Srebrna moneta o nominale 10 złotych kosztuje zatem około 70 zł. Za monetę 20-złotową trzeba zapłacić około 100 zł. Generalnie wartość kruszcu w polskich monetach przewyższa obecnie o około 60?70 proc. ich nominał. Oznacza to, że moneta o nominale 10 zł zawiera srebro warte około 16?17 zł. Jedynie monety złote są dużo droższe i ich ceny zamykają się w przedziale od 700 zł za nominał wartości 100 zł do 1320 zł za nominał 200 zł. W ich przypadku wartość kruszcu przewyższa o około 90 proc. nominał.
Ceny większości monet kolekcjonerskich systematycznie rosną. Tempo wzrostu jest różne, jednak regułą jest, że na polskich monetach raczej nie można stracić. Najrzadsze monety, takie jak wyemitowany w 1995 roku w nakładzie 500 egzemplarzy złoty ?Fryderyk Chopin? generują ogromne zyski. 12 lat temu w dniu emisji moneta ta warta była 780 zł. Dziś jej cena wynosi ponad 40 tys. zł. Oznacza to, że w ciągu 13 lat zyskała ponad 5 tys. proc. Innym przykładem doskonałej inwestycji jest srebrna moneta ?Szlak Bursztynowy? wybita w 2001 roku w nakładzie 57 tys. egzemplarzy. Cena emisyjna tego numizmatu wynosiła dokładnie 57 zł. Dziś trzeba za niego zapłacić ponad 3 tysiące zł.
UNC najcenniejszy
Obecnie, jak twierdzą specjaliści, najbardziej opłacalne jest inwestowanie w monety znajdujące się w najlepszych stanach zachowania. A określić go czasami nie jest łatwo. W Polsce w powszechnym użytku jest zaledwie siedem stanów. Monety są klasyfikowane ze względu na liczbę wad powstałych podczas pozostawania w obiegu lub poza nim. Zaraz po opuszczeniu mennicy moneta posiada charakterystyczny połysk menniczy, który traci podczas pozostawania w obiegu. Na jej powierzchniach powstają drobne rysy, które gołym okiem trudno dostrzec. Ranty ulegają obiciom. Najwyższy stan zachowania UNC (od angielskiego: uncirculated) określa monetę, która tych wad praktycznie jest pozbawiona. Dopuszczalna jest jedynie patyna i drobne ryski powstałe podczas produkcji (jeśli ich nie ma, tym lepiej).W najniższym stanie zachowania natomiast (Poor) moneta nosi bardzo duże ślady obiegu, trudno jednoznacznie określić jej typ, a nawet zdefiniować emitenta.
Pomiędzy tymi dwoma brzegowymi stanami znajduje się pięć pośrednich. Dobre domy aukcyjne, antykwariaty lub gabinety numizmatyczne wystawiają dożywotnie certyfikaty tym najbardziej rzadkim egzemplarzom. Wykonują je między innymi Podlaski Gabinet Numizmatyczny, Pomorski Dom Aukcyjny, Warszawskie Centrum Numizmatyczne. Zawierają szczegółowy opis przedmiotu i jej stanu zachowania. Jednak stosowana w Polsce skala jest stosunkowo uboga. W USA monety opisywane są w oparciu o wiele dokładniejszą tzw. skalę Wiliama Sheldona. Wyróżnia ona aż 70 stanów zachowania monet. Dzięki niej szczególnie te starsze numizmaty mogą być o wiele dokładniej opisane.
Monety bulionowe
Oprócz monet kolekcjonerskich państwowe mennice za zgodą władz biją również z metali szlachetnych (głównie platyny, srebra, złota) w nieograniczonych nakładach monety bulionowe. Zawierają one w sobie stosunkowo niskie marże. To typowy produkt przeznaczony na cele lokacyjne. Najbardziej znane monety bulionowe to pochodzący z RPA ?Krugerant?, australijski ?Samorodek? (Nugget), kanadyjski ?Liść Klonowy? (Maple Leaf), brytyjski ?Britannia? oraz amerykański ?Orzeł? (Eagle). W Polsce do tego typu monet zaliczany jest ?Orzeł Bielik?. Ceny tych walorów nie są stałe i zależą od aktualnych kosztów produkcji, ceny złota na giełdzie londyńskiej oraz kursu dolara. Od kilku lat sporym zainteresowaniem inwestorów cieszą się srebrne monety z emitowanej przez NBP serii ?Zwierzęta Świata?. Numizmaty wypuszczone na rynek pod koniec lat 90. minionego wieku i na początku obecnego stulecia osiągają dziś ceny dziesięciokrotnie przewyższające ceny emisyjne. ?Sokół Wędrowny? wspomniany na początku tego artykułu był właśnie ostatnią wyemitowaną w tej serii monetą. Numizmatycy narzekają, że zwiększając nakłady poszczególnych monet, Narodowy Bank Polski zepsuł ich walory inwestycyjne. Ta srebrna 20-złotówka trafiła na rynek w nakładzie 107 tys. egzemplarzy.
Stare monety
W przypadku monet zabytkowych obowiązują mniej więcej te same zasady wyceny. Tutaj jednak dużo rzadziej trafić na monetę w doskonałym stanie zachowania (UNC). Dużo częściej można natomiast spotkać monety w drugim, trzecim stanie zachowania. Tutaj także w cenie są niskie nakłady, o wartościach nominałów dużo wyższych do wartości kruszcu, z którego zostały wykonane. Szczególnie wysoko cenione są obecnie złote i srebrne monety z XVIII wieku i okresu Królestwa Polskiego. Takie jak srebrne 50 zł z 1829 roku. Według polskich źródeł istnieje tylko 238 zachowanych egzemplarzy tej monety. Wartość ta jednak coraz częściej poddawana jest w wątpliwość. Wielu numizmatyków uważa, że może być ich nawet blisko 1900. To jednak, jak się wydaje, nie ma decydującego wpływu na jej cenę. W 2002 roku na aukcji stacjonarnej egzemplarz takiej monety w dobrym, drugim stanie zachowania (EF) został sprzedany za 11 tys. 200 zł. Rok temu identyczna moneta znalazła nabywcę za sumę blisko cztery razy wyższą (40 tys. zł plus opłaty aukcyjne).
Inwestowanie w numizmaty ma także jednak wady
Po pierwsze nie jest to rynek zapewniający jakąś szczególnie wysoką płynność. Sytuacja jest oczywiście o wiele lepsza niż jeszcze kilka lat temu, gdy numizmaty można było je sprzedać tylko za pośrednictwem antykwariatu lub na organizowanych co jakiś czas aukcjach stacjonarnych. Obecnie można go w każdej chwili spieniężyć poprzez jeden z serwisów aukcyjnych (najpopularniejszy jest oczywiście Allegro). Ponieważ jednak rynek jest stosunkowo płytki, wystawiając na aukcji dużą liczbę numizmatów, jest niemal pewne, że ich cena nie będzie specjalnie satysfakcjonująca. Podobnie może się zdarzyć, gdy pilnie będziemy potrzebować gotówki. Chociaż numizmatycy powtarzają jak mantrę, że ?na tym rynku nie należy spodziewać się okazji?, to jednak osób polujących na serwisach aukcyjnych na sprzedawane po niskich cenach numizmaty jest jednak co niemiara. W zamian za szybkie dostarczenie gotówki (często tego samego dnia) wymagają jednak szczególnie atrakcyjnej, dużo niższej od katalogowej ceny.
Po drugie: inwestowanie w numizmaty, podkreślmy to raz jeszcze, wymaga fachowej wiedzy. Osoby, dla których jest to tylko i wyłącznie inwestycja, mogą czuć się zawiedzione. Przydatne są wszelkiego rodzaju katalogi (np. w stosunku do monet współczesnych Fischer, a w przypadku monet starszych ? katalogi aukcyjne). O doradcę, w przeciwieństwie do typowych inwestycji w akcje lub obligacje, na tym rynku trudno. Nawet renomowane gabinety numizmatyczne i domy aukcyjne dość niechętnie podejmują się prowadzenia ?zimnych inwestycji?. Zapewne jednak wiele zależy od siły perswazji inwestora i wielkości jego portfela.
Po trzecie wreszcie ? problemy z przechowywaniem. Niewielka kolekcja spokojnie może leżeć sobie w domu. Natomiast zbiór wart kilkadziesiąt tys. zł raczej trudno bezpiecznie przechowywać w mieszkaniu. Trzeba zaopatrzyć się wtedy w sejf albo zdeponować zbiór w skrytce bankowej, choć to ostatnie generuje dodatkowe koszty, które zmniejszają atrakcyjność inwestycji.
Jednak jak mówi stare łacińskie przysłowie: pecunia non olet. Kupno numizmatu może okazać się początkiem czegoś dużo poważniejszego niż zwykła inwestycja. A wtedy już możemy być absolutnie pewni, że tak zainwestowane pieniądze zostały naprawdę dobrze wydane.
Aleksandra Kozicka
Kurier Finansowy
www.alebank.pl/kurier-finansowy