W porównaniu z ubiegłym rokiem, początek 2009 roku na rynku surowców można określić jako normalizację. Mniej wyraźne są zależności obowiązujące dla całego sektora, jak wpływ notowań EURUSD i indeksów giełdowych, zaś zyskują na znaczeniu zmienne istotne dla poszczególnych aktywów, czy ewentualnie ich grup, tak jak w przypadku kruszców.
Na tej grupie uwaga koncentrowała się w pierwszej połowie miesiąca. Pokonanie oporów ? 930 USD w przypadku złota i 1000 USD w przypadku platyny oznaczało sygnał zakupu i zaprowadziło rynki do lokalnych maksimów na odpowiednio 1006 i 1110 USD. Druga połowa miesiąca to jednak korekta ? szczególnie na rynku złota. Tutaj spadek zatrzymał się dopiero na psychologicznym poziomie 900 USD. Pozostajemy jednak ciągle w ruchu wzrostowym zapoczątkowanym 24 października 2008 i ewentualne problemy amerykańskiego Departamentu Skarbu ze sprzedażą obligacji byłyby dobrym motywem do powrotu do wzrostów. Ogólnie nienajgorzej radził sobie segment metali przemysłowych, zwłaszcza w zestawieniu z tracącym rynkiem akcji (a to właśnie ten segment najistotniej powinien odczuć wpływ zniżkujących indeksów). Na wartości zyskiwały miedź i cynk, po części w nadziei, że pakiet stymulacyjny i interwencyjne zakupy w Chinach nie pozwolą na dalsze spadki cen. Cena miedzi dwukrotnie odbiła się od okolic 3000 USD za tonę, a już na początku marca przekroczyła istotny opór zlokalizowany na poziomie 3580 USD, otwierając sobie drogę do większej korekty wzrostowej. Na wartości traciły nikiel i aluminium. W pierwszym przypadku udało się jednak póki co obronić poziom 9000 USD za tonę, w drugim rynek ciągle szuka dna. Wobec wzrostu zapasów i oczekiwanej sporej nadwyżki na rynku w tym roku, część odbiorców aluminium opóźnia zamówienia licząc na jeszcze niższe ceny. W lutym aluminium zaliczyło minimum na poziomie 1230 USD za tonę. Wsparciem mogą okazać się dopiero okolice 1000 USD za tonę, które kończyły spadki w 1999 i 2001 roku. Słabo w lutym wypadły ziarna. Dobre perspektywy tegorocznych zbiorów mają negatywny wpływ na ceny, które w przypadku kukurydzy, pszenicy i soi w lutym zaliczyły tegoroczne minima. Wreszcie, rynek ropy ciągle pozostaje w konsolidacji w okolicach 45 USD. W lutym nie udał się atak podaży (przejściowy spadek ceny baryłki gatunku Brent do 39,27 USD) i rynek zaczął spekulować, iż ewentualne cięcie limitów przez OPEC (posiedzenie 15 marca) mogłoby spowodować wzrost ceny ropy powyżej 50 USD. Szanse na taki ruch jednak spadły po wypowiedzi ministra Kataru, który stwierdził, iż najpierw należy w pełni wprowadzić wcześniejsze cięcia.
Surowiec miesiąca ? pszenica
Pszenica to jedno z podstawowych ziaren. Początkowo dzika roślina, uprawiana zaczęła być na Bliskim Wschodzie. Nie ma zgody co do dokładnego momentu rozpoczęcia upraw ? mówi się o okresie 9500-7500 lat p.n.e. W miarę upływu czasu uprawy popularyzowane były na coraz większym obszarze i dziś jedynym kontynentem nie uprawiającym pszenicy jest Antarktyda. Wyróżnia się wiele gatunków pszenicy, m.in. durum ? bardzo twardą, używaną do produkcji makaronów, twardą czerwoną, używaną do produkcji chleba, miękką czerwoną, używaną do produkcji ciastek, twardą białą, używaną do produkcji chleba, ale także napojów alkoholowych, wreszcie miękką białą, używaną do wyrobów cukierniczych. Choć pszenicę lokalne gospodarki często produkują na własne potrzeby, handel tym ziarnem rozwija się od czasów starożytnych. Obecnie pszenicą handluje się na wielu giełdach, m.in. na Chicago Board of Trade, Kansas City Board of Trade czy Minneapolis Grain Exchange. Kontrakty CFD na pszenicę dostępne są również na platformie XTB.
Rośnie znaczenie krajów azjatyckich
Roczna produkcja pszenicy to z reguły powyżej 600 mln ton, co przy obecnych cenach rynkowych odpowiada ok. 0,25% globalnego PKB. Produkcja tego ziarna odbywa się niemal na całym świecie, co potencjalnie uodparnia ten rynek na szoki podażowe. Największym producentem jest Unia Europejska, w ramach której gro produkcji pochodzi z Francji, zaś w dalszej kolejności z Niemiec, Polski i Wielkiej Brytanii. Na kraje UE przypada 125-145 mln ton produkcji rocznie. Drugim w kolejności producentem są Chiny, gdzie produkcja w 2007 roku przekroczyła 100 mln ton. Dalej mamy Indie (ok. 70 mln), USA (50-60 mln), Rosję (ok. 45 mln), Kanadę (ok. 25 mln) i Pakistan (21 mln). Specyfiką tego rynku jest to, że większość dużych producentów jest jednocześnie dużymi konsumentami, stąd udziały w handlu zagranicznym przedstawiają się zupełnie odmiennie. Wymiana handlowa obejmuje niespełna 20% globalnej produkcji, zaś największym eksporterem netto okazują się być Stany Zjednoczone, na które przypada 25-30% eksportu (w zależności od sezonu). W rezultacie bardzo często to właśnie informacje z tego rynku mają kluczowy wpływ na kształtowanie się cen w krótkim terminie. Ponadto dużymi eksporterami netto są Kanada, Rosja, Australia i Argentyna (łącznie ok. 40% eksportu). Dużymi import_ami netto są Egipt, Brazylia, Japonia i Indonezja, choć generalnie import_ jest znacznie bardziej rozdrobniony.
Hossa zniesiona i co dalej?
Można powiedzieć, że na przestrzeni ostatnich dwóch lat rynek pszenicy zatoczył koło. Ceny wzrosły w tym czasie z poziomu ok. 465 USD za 100 buszli do astronomicznych 1335 USD pod koniec lutego 2008, po czym wróciły do wyjściowego poziomu. Przyczyn wzrostu cen, który trwał w zasadzie od końca 2005 roku (ceny w tamtym roku spadły nawet poniżej 300 USD za 100 buszli) było kilka. Po pierwsze, argumentem był rosnący popyt w krajach rozwijających się, zwłaszcza ze strony Chin i Indii, który miałby doprowadzić do deficytu na rynku. Popyt dotyczący nie tylko mąki i wyrobów z niej wypiekanych, ale także np. mięsa, co pośrednio przekłada się również na popyt na ziarno. Po drugie warz z drożejącą ropą na rynku pojawił się temat biopaliw, które rywalizowały o powierzchnię uprawną. W latach 2007-2008 dało się zauważyć wyraźną korelację pomiędzy cenami ropy a ceną pszenicy ? zależność ta nie występowała wcześniej, jest też znacznie mniej wyraźna w tym roku (ze względu na niskie ceny ropy). Zapalnikiem tak dużych wzrostów cen były jednak bardzo słabe żniwa w 2007 roku ? susze w Europie i Australii, powodzie i przymrozki w USA. Produkcja spadła wtedy poniżej 600 mln ton i niektóre kraje miały problemy z pozyskaniem ziarna. Niekwestionowany udział w tym ruchu mieli jednak również inwestorzy finansowi, co było widać po liczbie otwartych długich pozycji. Dużo lepsze zbiory w minionym roku (wzrost produkcji do 658 mln ton) i ucieczka kapitału w kierunku płynności to z kolei czynniki odpowiedzialne za równie dynamiczny odwrót na rynku. Pokonując poziom 730 USD za 100 buszli we wrześniu minionego roku, rynek domknął także formację głowy i ramion w kompresji tygodniowej, wysyłając dodatkowo silny sygnał sprzedaży. Na początku grudnia 2008 roku rynek w 100% zniósł opisaną hossę, notując lokalne minimum na poziomie 469,30 USD za 100 buszli.
Pszenica jest historycznie tania
Obecne ceny są i tak dwukrotnie wyższe niż średnia z lat 1997-2002. Czy to oznacza, że pszenica jest nadal zbyt droga? W średnim terminie rzeczywiście pogłębienie recesji i kontynuacja negatywnego sentymentu wobec aktywów o wyższym poziomie ryzyka może przyczynić się do ustanowienia nowych minimów. Szczególnie powrót i pokonanie wsparcia na poziomie 469,30 USD oznaczałoby kolejny sygnał sprzedaży mogący sprowadzić ceny do poziomu 420 USD. Warto jednak pamiętać, iż w cenach są już przewidywane bardzo dobre zbiory na ten rok ? mają wynieść prawie 683 mln ton.
Patrząc w dłuższej perspektywie pszenica jednak jest już relatywnie tania. Jeśli popatrzymy na ceny w ujęciu realnym (po uwzględnieniu inflacji CPI) okaże się, że wspomniana średnia z lat 1997-2002 to okres najniższych cen w powojennej historii. Podobne ujęcie pokazuje również, iż ubiegłoroczne maksima to ciągle relatywnie niewiele w porównaniu z poprzednimi szczytami. Te miały miejsce w 1947 i 1974 roku. Pierwszy był wynikiem II wojny, w konsekwencji czego ceny w USA wzrosły do poziomu 2800 USD za 100 buszli w cenach stycznia 2009 roku. W roku 1974 ceny pszenicy w tym samym ujęciu wzrosły aż do 2500 USD wobec kryzysu energetycznego oraz inflacji, którą ten spowodował. Tymczasem część czynników przemawiających za wzrostem cen ziaren jest nadal aktualnych. Nie ulega wątpliwości, że w dłuższym okresie konsumpcja ziaren w krajach rozwijających się będzie nadal rosła. ONZ przewiduje, że do 2050 roku liczba ludności na ziemi wzrośnie powyżej 9 mld. Z kolei w latach 1980 ? 2005 konsumpcja zbóż na mieszkańca była względnie stała. Gdyby ta proporcja miała zostać zachowana (co jest założeniem konserwatywnym), roczna produkcja pszenicy musiałaby wzrosnąć do 900 mln ton. Pomimo obecnie niskich cen ropy, nierozwiązanym tematem jest także kryzys energetyczny. Oczywiście są to czynniki o znaczeniu długofalowym. Jednak rynki pokazały już niejednokrotnie, iż potrafią bardzo szybko dyskontować rozmaite scenariusze. W chwili obecnej pszenica jest aktywem mocno pro cyklicznym. Jeśli ewentualnemu ożywieniu będzie towarzyszyła relatywnie wysoka inflacja w USA (tak jak się często zakłada), ceny pszenicy mogą znów szybko rosnąć. Ewentualne susze w lecie mogą odwrócić sentyment na rynku nawet jeśli na horyzoncie nie będzie ożywienia.
Przemysław Kwiecień
Główny Ekonomista
X-Trade Brokers Dom Maklerski S.A.
www.xtb.pl
Przejdź do spisu treści 700 porad finansowych zawartych na portalu ,
Przejdź na bloga www.blog.finanseosobiste.pl ,
Przejdź do działu Nowe produkty finansowe