W wielu książkach poświęconych analizie technicznej można znaleźć krytyczne opinie na temat trafności tzw. analiz fundamentalnych. Ta krytyka ?techników? wynika z faktu, że ich zdaniem analityk fundamentalny może wydać opinię dopiero w momencie zebrania serii ?twardych danych?, a techniczny znacznie przed ich publikacją.
Ten ciągnący się od dawna spór dobrze obrazują chociażby analizy zachowania się cen ropy z przed kilku miesięcy. Wszyscy pamiętamy wakacyjny wyścig prognoz, gdzie padały ceny 200, 300, a nawet 400 USD za baryłkę w ciągu kilkunastu miesięcy. Oparte były na przesłankach dotyczących dalszego wzrostu popytu na surowce w wyniku silnego tempa wzrostu tzw. nowych gospodarek w kolejnych latach, a także dalszej umiarkowanej ekspansji krajów rozwiniętych.
Zbyt dużo emocji
Z punktu widzenia czasu można spekulować, jak duże błędy popełnili wspomniani analitycy, zupełnie nie dostrzegając zagrożeń, które pojawiły się w kolejnych tygodniach, odwracając sytuację o 180 stopni. Trochę nie chce się wierzyć, aby subiektywizm odgrywał aż taką dużą rolę w analizach, które mają być w swoich założeniach obiektywne. Czy analitycy dali się ponieść emocjom szaleńczej fali wzrostowej, która w dużej mierze była napędzana przez spekulacyjne zakupy ze strony funduszy hedgingowych? Czy może cała sprawa ma drugie dno?
Tajemnicze rekomendacje
W ostatnich tygodniach byliśmy świadkami kilku dość niespotykanych sytuacji. Mowa tutaj o dziwnych zmianach kursów głównych spółek z warszawskiej giełdy podczas końcowego fixingu, a także skrajnie pesymistycznych prognoz dla gdańskiego Lotosu, czy wreszcie negatywne wskazania dla gospodarki. We wszystkich przypadkach ?sprawcami? zamieszania były zagraniczne, renomowane domy maklerskie. Powstaje tym samym pytanie o celowość publikacji takich skrajnie pesymistycznych prognoz właśnie teraz, a nie kilka miesięcy temu.
Nowa moda
Czy swoista moda na ?pesymizm? jest tylko kolejną anomalią rynku, która zostanie wykorzystana przez innych do osiągnięcia nadzwyczajnych zysków? Czy też emocje znów zwyciężyły nad rozsądkiem analityków? Dobrych prognoz nie tworzy się tylko na potrzeby działów public relations, ale też z odpowiedzialnością za ich finansowe skutki. Miejmy nadzieję, że analitycy techniczni nie będą mieli kolejnych powodów do naigrawania się z fundamentalistów.
Marek Rogalski
Autor jest głównym analitykiem
domu maklerskiego First International Traders dla www.GazetaFinansowa.pl