Bardzo często adwokaci podejmują się spraw, które są rozstrzygane w sądach poza ich miejscem zamieszkania. Dla adwokata nie jest to żaden problem – po prostu wsiada w samochód lub wybiera zbiorowy środek transportu i dociera na miejsce rozprawy, gdzie może reprezentować swojego klienta przed sądem. Czy jednak klient zobowiązany jest w takiej sytuacji zwrócić swojemu reprezentantowi koszty dojazdu i pobytu w danym mieście?
Uchwała Sądu Najwyższego
Na temat ten wypowiedział się Sąd Najwyższy. Wydał on uchwałę, która niestety nie jest korzystna dla przedstawicieli palestry. Jeśli bowiem adwokat Olsztyn ma rozprawę w Warszawie, to może wnosić do klienta jedynie o refundację wydatków na benzynę czy innego rodzaju paliwo. Nie należy mu się jednak dodatkowa kwota za zużycie auta, czyli amortyzację oraz za wydatki na opłaty autostradowe i inne. W efekcie, za przejazd do sądu pełnomocnikowi klient zwróci wyłącznie wydatki na paliwo. Pozostałe pokrywa on niestety z własnej kieszeni.
Do czasu wydania stosownej uchwały przez Sąd Najwyższy, adwokaci często stosowali refundację dodatkowych wydatków związanych z dojazdami na rozprawy, zgodnie z rozporządzeniem o tzw. kilometrówkach (Rozporządzenie ministra pracy i polityki społecznej z 29 stycznia 2013 r. o kilometrówkach). Przewidywało ono ryczałtowe wynagrodzenie adwokata czy radcy prawnego za korzystanie w podróży służbowej z własnego samochodu.
Za co płaci klient?
Strona wygrywająca rozprawę może wnosić do sądu o przełożenie kosztów procesowych na przegrywającego. Klient, który poniósł klęskę w sądzie, zobowiązany jest zwrócić wygrywającemu koszty procesu niezbędne do celowego dochodzenia praw i obrony. Kosztami przejazdy do sądu adwokata lub rady prawnego są według uchwały Sądu Najwyższego wyłącznie koszty rzeczywiście poniesione. Liczone są one jako iloczyn przejechanych kilometrów oraz kosztów benzyny.
Praktycy sądowi podnoszą jednak wątpliwości co do tego, że taka refundacja kosztów dojazdu i podróży służbowej adwokata są zbyt niskie. Zwłaszcza jeśli adwokat będzie zmuszony nie tylko do dojazdu na rozprawy do innego miasta od oddalonej znacznie siedziby swojej kancelarii, ale również do nocowania w innym mieście. Nie ma ustalonych odgórnie limitów wydatków, jakie poniesie on w takim przypadku i nie wiadomo, czy klient powinien mu je zwrócić. Dobrą praktyką byłoby, aby adwokat wybrał tanie miejsce noclegowe, np. tani hotel Warszawa, zamiast 5-gwiazdkowego obiektu noclegowego, gdzie cena za pobyt przez jedną dobę będzie zdecydowanie wyższa.
Przy umiarkowanych, racjonalnie uzasadnionych wydatkach na podróże służbowe adwokata wydaje się, że sąd powinien przychylić się do konieczności ich pokrycia przez klienta. Jeśli klient wygra sprawę w sądzie, to takie koszty pokrywa przegrany, jeśli sąd przyjmie wniosek o pokrycie przez taką osobę kosztów procesowych. Najlepiej już na etapie podpisywania umowy z klientem zawrzeć stosowne zapisy dotyczące podróżowania adwokata w związku z prowadzonymi przez niego sprawami w innych miastach.
Przeczytaj również:
Kiedy warto sięgać po pomoc adwokata?