Kredyt gotówkowy wydaje się dość prostym produktem, a zasadę jego działania zna niemal każdy. To jednak pozory. W praktyce wybór taniego kredytu gotówkowego może być sporym wyzwaniem. Wszak chodzi o to, aby było tanio i możliwie szybko. Na szczęście dla klientów obecnie dostępne narzędzia finansowe i powszechny dostęp do internetu znacznie ułatwiają i skracają całość procesu otrzymania kredytu.
Jak zatem wybrać dobry kredyt gotówkowy, o co pytać przed podpisaniem umowy i jak uniknąć pułapek zwiększających ogólny koszt kredytu. Praktyczny poradnik poniżej.
W życiu każdego z nas pojawiają się chwile, gdy mamy braki w domowym budżecie, a chcemy zrealizować wcześniej założone plany. Takim momentem będą np. wakacje. Każdy wie, że urlop, zwłaszcza dla więcej niż 2 osób, kosztuje nie mało. Lekko licząc 2-tygodniowe wczasy to koszt ok. 4-5 tys. zł.
Biorąc pod uwagę taki wydatek mamy zwykle trzy możliwości:
– rezygnację z urlopu, co jest zdecydowanie najmniej miłe. Wszak urlop to nie tyle odpoczynek fizyczny co psychiczny. A bez tego nasz organizm może się gorzej sprawować.
– zacząć oszczędzać na wakacje, najlepiej odpowiednio wcześniej, aby uzbierać większą część kwoty. Z tym bywa jednak ciężko, o ile nie zarabiamy sensownych pieniędzy.
– posiłkować się kredytem gotówkowym.
Nim jednak udasz się do banku zapytać o warunki uzyskania kredytu gotówkowego odpowiedz sobie na kilka pytań.
– jaką kwotę potrzebujesz?
– jak duże raty jesteś w stanie spłacać?
– czy kredytu nie da się zastąpić innym rozwiązaniem?
Pisząc o zastąpieniu kredytu innym rozwiązaniem mam na myśli dwie opcje:
1. Kredyt w karcie kredytowej (rozłożony na raty może być nawet tańszy od gotówkowego).
Warunkiem skorzystania z powyższej opcji jest oczywiście posiadanie karty kredytowej z odpowiednio wysokim limitem zadłużenia, a dodatkowo karta ta powinna umożliwiać rozłożenie zadłużenia na raty. Na szczęście takie udogodnienie ma w swojej ofercie już kilkanaście banków.
Szczegółowo o tym rozwiązaniu piszę w tekście poświęconym kartom kredytowym.
Tu zaznaczę tylko, że w/w rozwiązanie może być tańsze i szybsze niż uzyskanie kredytu gotówkowego. Poza tym nie stwarzamy sobie zobowiązania w postaci nowego kredytu, a wszystko mamy w ramach karty kredytowej. To ułatwienie chociażby z tego względu, że nie musimy pamiętać o kolejnym terminie spłaty kredytu.
2. Kredyt odnawialny w koncie osobistym.
To doskonałe i elastyczne rozwiązanie, które jest zwykle sporo tańsze niż kredyt gotówkowy. Wiele banków premiuje w ten sposób klientów przelewających na swoje konto określone sumy np. 2 tys. zł miesięcznie. Po kilku miesiącach regularnych wpłat na konto warto udać się do banku i zapytać o przyznanie kredytu odnawialnego. W zależności od banku zwykle możemy liczyć na 3-6 krotność comiesięcznych wpływów na konto. Zyskujemy więc od 6 do12 tys. zł do naszej dyspozycji.
Co istotne w tym rozwiązaniu, to sposób naliczania odsetek znacznie różniący się od tego w kredycie gotówkowym.
Mianowicie przy kredycie w koncie odsetki naliczane są tylko od wykorzystanej kwoty. Jeśli nie skorzystamy od razu z dodatkowych pieniędzy, bank nie naliczy nam odsetek. Mało tego, każda wpłata na konto pomniejsza nasze zadłużenie będące podstawą do naliczenia odsetek. Realnie będą więc one jeszcze niższe.
Wspomniane przeze mnie rozwiązania są alternatywą dla kredytu gotówkowego. Oczywiście jeśli nie mamy karty kredytowej lub nie możemy z różnych względów liczyć na sensowny limit kredytowy na karcie pozostaje nam ubieganie się o kredyt gotówkowy.
Co zatem należy wiedzieć, aby zaciągnięty przez nas kredyt nie był w przyszłości zbyt dużym obciążeniem ?
Oprocentowanie a koszt kredytu to dwie zupełnie osobne sprawy.
Oprocentowanie naszego kredytu ustala bank i wynosi ono np. 14%.
Natomiast koszt kredytu to łączne wydatki związane z kredytem, które składają się na kwotę jaką trzeba będzie oddać. I to ta kwota powinna cię interesować.
W praktyce często okazuje się, że banki kuszą klientów atrakcyjnym oprocentowaniem, nie wspominając zbyt chętnie o dodatkowych kosztach takiego kredytu.
Na dodatkowe koszty kredytu składać się mogą:
– prowizja banku,
– ubezpieczenie kredytu np. od śmierci kredytobiorcy,
– ubezpieczenie na wypadek utraty pracy,
– opłata przygotowawcza (rozpatrzenie wniosku).
Kiedy podliczymy wszystko okaże się, że koszt naszego kredytu to nie 12%, ale 18% lub więcej.
Generalna zasada jest taka, że trzeba pytać, pytać i jeszcze raz pytać. Przede wszystkim prosić o kalkulację rat dla określonej kwoty kredytu. W materiałach reklamowych przedstawiane są zwykle oferty trudno dostępne dla statystycznego klienta i np. dotyczą tylko osób będących klientami banku ubiegających się o nie więcej niż 5 tys. zł. Jeśli przyjdziemy do banku może się okazać, że zamiast oprocentowania 9,9% z reklamy bank oferuje nam 11,99%. Na ostateczne oprocentowanie wpływa bowiem m.in. wiek, stan cywilny, wykształcenie, osiągany dochód i jego źródło (umowa o pracę na czas niekreślony/określony, umowa zlecenie). Bardzo ważna jest również historia w Biurze Informacji Kredytowej.
Uważaj też na oferty z bardzo niskim oprocentowaniem np.: 7-9%. W rzeczywistości może to być oprocentowanie obniżone w promocji na pierwsze 3 miesiące trwania umowy, a następnie rosnące do 12%. Cel przekazu jest prosty. Skusić klienta do oddziału, a potem liczyć, że skoro przyszedł, to już zostanie.
Podlicz sobie na spokojnie, ile kredytu zaciągasz, a ile przyjdzie ci oddać.
To najlepsze co możesz zrobić.
Przyjmijmy, że zaciągasz kredyt 10 tys. zł na 3 lata.
Suma rat daje natomiast kwotę 16 tys. zł.
Oznacza to tyle, że musisz oddać do banku o 60% więcej niż pożyczyłaś.
Cokolwiek nie powie bank, koszt kredytu wynosi zatem 20% rocznie.
Zapewne nijak to nie pasuje do tego, co bank zamieszcza na materiałach reklamowych.
Powróćmy raz jeszcze do tego samego przykładu.
Ubiegasz się o 10 tys. zł na 3 lata.
Przy oprocentowaniu 14% w skali roku i prowizji 2% kredytu doliczanej do jego kwoty rata miesięczna powinna wynieść ok. 340-350 zł. (10 tys. zł + 3×14% +2 % / 36 rat po ok. 340-350 zł).
Jeśli przedstawiona ci rata mocno odbiega od tej powyżej, znaczy to, że bank coś ukrywa.
Prawdopodobnie dołączono do kredytu ubezpieczenie lub wysoką 5% prowizję, które od razu zwiększają ratę do spłaty o kilka, a w przypadku ubezpieczenia, o kilkanaście złotych.
Przy okazji ubezpieczeń należy zastanowić się, czy rzeczywiście każde jest nam niezbędne.
Podstawowe ubezpieczenie dołączane do kredytu to ubezpieczenie od utraty pracy.
Niech się nikomu jednak nie wydaje, że wystarczy je wykupić i już nie trzeba się o nic martwić.
Zwykle w przypadku utraty pracy ubezpieczyciel pokryje tylko kilka rat do czasu znalezienia nowej posady i to po dostarczeniu dokumentów z zakładu pracy o przyczynach jej utraty.
Drugim rodzajem ubezpieczenia jest ubezpieczenie na życie, dodawane jednak do kredytów na większe kwoty. Zwykle jest to 30-50 tys. zł. Ten rodzaj ubezpieczenia, choć kosztowny, warto rozważyć na wypadek zdarzeń losowych. Rodzina nie powinna być obarczona kredytem, jeśli kredytobiorca umrze lub pozostanie ciężko chory co będzie równoznaczne z niemożnością spłaty kredytu.
Niektóre banki uzależniają udzielenie kredytu od zawarcia ubezpieczenia. Niektóre sprytnie obniżają oprocentowanie w zamian za wykupienie ubezpieczenia. Kuszą klienta słowami ?z ubezpieczeniem otrzyma pani kredyt o 2% tańszy?. Tyle tylko, że koszt ubezpieczenia jest na tyle wysoki, że z nawiązką zjada ową obniżkę. Dlatego zawsze należy prosić o kalkulację z i bez ubezpieczenia. A jeśli bank upiera się przy swoim, pozostaje nam zdecydować czy szukać innej oferty.
Raty stałe czy malejące?
Niektóre banki dają swoim klientom wybór. Kredyt może być spłacany w ratach równych lub stałych. A jaka to różnica, możesz zapytać. Banki zazwyczaj preferują raty równe, gdyż dzięki temu więcej zarabiają. Bierze się to z nieco innego sposobu naliczania odsetek. Istotna informacja dla ciebie jest taka, że spłacając kredyt w ratach malejących zapłacisz mniej odsetek. A to nasz cel ? tani kredyt. Przy wyborze rat malejących pierwsza będzie o kilkanaście złotych wyższa, niż gdybyśmy wybrali raty stałe. Następne raty będą sukcesywnie maleć aż zrównają się, a następnie zmaleją wobec rat stałych. Ideałem jest poprosić pracownika banku o sporządzenie kalkulacji dla obu sposobów spłaty. Wówczas zobaczysz jak zmienia się tzw. część odsetkowo-kapitałowa.
Jestem zwolennikiem rat malejących, o ile tylko bank daje wybór. W przypadku kredytów na 5-10 tys. pierwsze raty nie będą dużo większe, a sumarycznie za kredyt zapłacimy nieco mniej.
O tym jak atrakcyjny kredyt gotówkowy otrzymamy decyduje m.in. to czy jesteśmy klientem banku, w którym ubiegamy się o kredyt, czy tzw. klientem z ulicy. Ci pierwsi mają zwykle znacznie łatwiejszą drogę do uzyskania kredytu. Bank bardziej ufa osobie, która już korzysta z jego usług i posiada konto, na które przelewa dochody, niż nowemu klientowi. Banki prowadzą wspominaną już przeze mnie politykę ?cross sellingu?, czyli sprzedaży jednemu klientowi kilku produktów. Jeśli zapytamy się o warunki w swoim banku, często otrzymamy nieco niższe oprocentowanie i niższą prowizję niż gdzie indziej.
Tak czy inaczej, poszukiwanie oferty dla siebie warto zacząć od banku, w którym mamy konto. Oczywiście nie jest to regułą, że niejako u siebie dostaniemy najtańszy kredyt, gdyż banki mocno różnią się, jeśli chodzi o ofertę kredytową. Koszt kredytu w najtańszym i najdroższym wariancie może się różnić o 50% i więcej. Po porównaniu oferty konkurencji może się okazać, że nasz bank, choć oferuje przywileje dla swoich klientów, i tak nie błyszczy na tle innych.
Dlatego bardzo ważne jest rozeznanie się na rynku, w czym bardzo pomocne są coraz popularniejsze porównywarki produktów finansowych takie jak: www.totalmoney.pl czy www.comperia.pl. 15 minut spędzone na tych stronach pozwoli się zorientować, który bank oferuje względnie tani kredyt. Celowo piszę względnie, gdyż przy ofercie zwykle widnieje napis, że wysokość raty ma charakter jedynie orientacyjny. Ostateczna jej wysokość zależy od indywidualnej sytuacji danego klienta, np. tego czy jest klientem banku lub też czy zdecyduje się założyć konto w nowym banku.
Podsumowując, kredyt gotówkowy, choć znacznie prostszy niż mieszkaniowy, wymaga od nas podstawowej wiedzy. W przeciwnym razie możemy sporo przepłacić i pozostanie nam niesmak.
autor:
Tomasz Bar
www.grupa.finanseosobiste.pl