Gdyby zapytać przeciętnego Polaka jak oszczędza pieniądze, najprawdopodobniej odpowiedziałby, że odkłada co miesiąc niewielką kwotę na konto oszczędnościowe lub lokatę. Rzecz jasna znakomita większość z nas w taki sposób nie funkcjonuje, ponieważ przeważnie po opłaceniu rachunków z wypłaty zostaje akurat tyle, żeby przetrwać „do pierwszego” i błędne koło się w ten sposób zamyka.
Comiesięczne rachunki pojawiają się w kontekście potencjalnych oszczędności całkowicie nieprzypadkowo, ponieważ to właśnie ich wysokość zwykle determinuje ilość gotówki, którą dysponujemy w skali miesiąca.
Jednym z największych „udziałowców” w opłatach są oczywiście rachunki za energię elektryczną, które liczymy przeważnie w setkach złotych. Czy zatem istnieje skuteczny sposób, aby je obniżyć na tyle znacząco, by było to dla domowego budżetu odczuwalne przy jednoczesnym zachowaniu obecnego stylu życia? Okazuje się, że tak – trzeba tylko nieco chęci do zmiany pewnych złych nawyków.
Cisi zabójcy
Większość z nas ma w domu przynajmniej jeden komputer. Zwykle są to urządzenia nowoczesne, jednak korzystamy z nich w sposób nie do końca świadomy – przynajmniej pod kątem zużycia prądu. Praktycznie każdy w miarę nowy komputer posiada bowiem oprogramowanie umożliwiające sterowanie poborem mocy w zależności od realnego zapotrzebowania. Zasada jest prosta: wyłączane są wszystkie procesy i podzespoły niepotrzebne w danym momencie. W praktyce przekłada się to na redukcję poboru mocy nawet do 50%, co przy kilkusetwatowych zasilaczach współczesnych komputerów stanowi sporą oszczędność.
Czajnik elektryczny to kolejne urządzenie elektryczne powszechnie obecne w naszych kuchniach. Trudno się dziwić, bo jest bardzo wygodny w użyciu, jednak pamiętajmy, że statystyczny czajnik tego rodzaju zużywa około 1500 kWh energii w skali roku. Aby zredukować tę wartość, można zastosować bardzo prosty zabieg: wystarczy nalewać do zagotowania tylko tyle wody, ile realnie planujemy zużyć, czyli jeśli mamy ochotę na szklankę herbaty, to tyle właśnie wody zagotujmy. Skróci to czas gotowania i tym samym zmniejszy pobór mocy – oszczędności na tym polu mogą sięgać nawet do ponad 200 złotych w skali roku. Mniejszą ilość wody łatwiej zagotować w czajniku z płaską płytą grzewczą: spirale wymagają wlania co najmniej 1/2 litra wody.
Nawet tak trywialna z pozoru czynność, jak wyłączanie monitora komputerowego przed wyjściem z domu albo na noc może przynieść oszczędności rzędu około 200 kWh rocznie. O pozostawionych w gniazdkach ładowarkach czy na stałe wpiętym do sieci zasilaczu do laptopa także warto przy tej okazji pamiętać – doskonale sprawdza się tu słynne powiedzenie „ziarnko do ziarnka, a zbierze się miarka”.
Lenistwo się nie opłaca
Wszyscy ci, którym zdarza się włączyć na pełny cykl zmywarkę do naczyń nie załadowawszy jej uprzednio maksymalnie, powinni mieć na uwadze, że w ten sposób zwiększają zużycie prądu przez to urządzenie nawet o 50%. Zmywarka załadowywana rzadziej, ale za to do pełna, pozwoli zaoszczędzić kolejne pieniądze dzięki redukcji zapotrzebowania na energie elektryczną o kolejne kilowatogodziny.
Z zakupem lodówki (czyli sprzętu niezbędnego w każdym domu) warto się nie spieszyć i na spokojnie znaleźć model, który nie tylko spełnia nasze wymagania pod względem wyglądu czy pojemności. Świetnym pomysłem jest zainwestowanie w lodówkę z systemem automatycznego rozmrażania – nie dość, że zaoszczędzimy czas (bo nie będziemy musieli ręcznie usuwać nagromadzonego szronu i lodu), to jeszcze zmniejszymy rachunki za prąd o kolejne kilkadziesiąt złotych w skali roku.
Niechciana niespodzianka
Przeważnie rozliczenia wyrównawcze za energię elektryczną otrzymujemy raz na pół roku albo raz na rok. Niby nie jest to nic szczególnego, ale zwykle dostajemy informację, że za dany okres jest do dopłaty jeszcze kolejne kilkaset złotych. Co zrobić, jeśli dopiero zaczęliśmy wdrażać wyżej zasugerowane sposoby na oszczędzanie i nie mamy odpowiednich rezerw finansowych? Odpowiedź jest oczywista: musimy skądś zdobyć potrzebne pieniądze.
Ilość formalności wymagana, by uzyskać pożyczkę w banku (nawet taką „błyskawiczną”) jest naprawdę spora, a ponadto w obecnych realiach ekonomicznych może się to okazać niemożliwe z racji na zbędne obostrzenia w zakresie weryfikacji zdolności kredytowej potencjalnego klienta. A jeśli goni nas termin zapłaty, potrzebujemy rozwiązania szybkiego i wygodnego. Oba te wymogi spełniają na przykład pożyczki na 30 dni udzielane przez firmę Vivus – bez zaświadczeń, od ręki i prosto na konto.
Zasugerowane wyżej rozwiązania w zakresie redukcji zużycia prądu nie są oczywiście jedynymi, które dają realne oszczędności, tak więc warto w tym zakresie eksperymentować na własną rękę. Szczególnie, że cel jest bardzo konkretny: już po roku takiego oszczędzania (praktycznie bez wyrzeczeń!) możemy bez kłopotu odłożyć pieniądze potrzebne na uregulowanie wyrównania należności za zużytą energię elektryczną. Oczywiście przy założeniu, że konieczność takiej płatności w ogóle się pojawi…