Niby Polska to tylko średniej wielkości kraj pomiędzy Europą Zachodnią a Wschodnią, ale okazuje się, że w paru zaskakujących dziedzinach jesteśmy światowym liderem. A to powstaje u nas najwięcej biżuterii z bursztynu.
A to Polska jest liderem w rankingu koszykówki ulicznej. Podobnym fenomenem są… płatności zbliżeniowe. Już od dobrych kilku lat właśnie w kraju nad Wisłą dokonuje się najwięcej transakcji zbliżeniowych – zarówno pod względem ich liczby, jak i przesyłanych kwot.
W niewielu krajach Europy wszystko to jest obecnie tak upowszechnione. W Polsce płatności bezdotykowe obsługuje już 70% terminali płatniczych (i obecnie już wszystkie nowe, według przepisów Visy i MasterCard, posiadają tę funkcję). Dla większych sieci, nawet dyskontów takich jak Biedronka, stało się to standardem, choć dla oszczędności wzbraniali się. Także większość kart wydawanych przez banki to obecnie karty z funkcją zbliżeniową. Jest ich na polskim rynku ponad 20 mln.
Klienci w większości są zadowoleni – przede wszystkim ze względu na szybkość i wygodę. Bez szukania pieniędzy ani wyczekiwania na PIN (w przypadku małych płatności do 50 zł). Możemy odruchowo położyć kartę na terminalu, spakować zakupy do torby, kartę podnieść i ruszać w drogę. Autoryzacja trwa bowiem kilka sekund. Łatwo i wygodnie. Krytycy kart zbliżeniowych uważają, że jest… aż zbyt łatwo i wygodnie. Obawiają się o możliwość wykorzystania tego przez oszustów. Z kolei większość banków przyznaje nam kartę zbliżeniową domyślnie, i jej funkcji nie możemy wyłączyć. Czy krytycy mają rację? Oto kilka najczęściej zadawanych pytań dotyczących płatności zbliżeniowych.
Jak działa płatność zbliżeniowa?
Karta płatnicza posiada chip, działający w technologii RFID (identyfikacja częstotliwości radiowej). By zaszła komunikacja z terminalem, musimy taki chip zbliżyć – odległość zależy od danej karty, ale w przypadku kart płatniczych jest to najwyżej kilka centymetrów. Wtedy terminal wysyła energię poprzez indukcję elektromagnetyczną, by „włączyć” chip w karcie. Nawiązany jest kontakt drogą fal radiowych i wysłane zostają dane karty, te które zawsze potrzebne są do płatności: numer i data ważności, a także jednorazowy kod potwierdzający. Autoryzacja odbywa się zazwyczaj przez połączenie internetowe z bankiem.
Oczywiście, nasza „tradycyjna” karta właściwie nie jest w tym procesie potrzebna. Taki sam chip można umieścić – i robi się to – w dowolnym przedmiocie. I tak trafiają one do telefonów (funkcja NFC), breloków, bransoletek, a także powstają naklejki, które możemy sami przykleić, gdzie tylko zachcemy. Na razie większość Polaków używa jednak standardowych, prostokątnych kart, być może dlatego, że po prostu dostaje je automatycznie z banku.
Czy złodziej może zdalnie pobrać pieniądze z mojej karty?
Gdy upowszechniały się płatności zbliżeniowe, Internet wypełnił się wizjami złodziei chodzących po tramwajach, i „zbierających” dane z kart na odległość, od ludzi nieświadomych nawet, że właśnie są okradani. Czy pobranie naszych danych z karty jest możliwe? Otóż jest… ale bardzo trudne – zwłaszcza w porównaniu z innymi metodami kradzieży tego typu kwot. Karty płatnicze korzystają z technologii NFC, która wymaga dwustronnego kontaktu terminala z kartą oraz ogranicza zasięg do kilku centymetrów. Złodziej musiałby więc „obmacać” nas dość dokładnie, przejeżdżając nam telefonem po ubraniu czy torbie. Faktycznie istnieje możliwość, by zaprogramować np. telefon z modułem NFC, by pobierał dane z karty – numer i datę ważności – jednak nie znaczy to, że złodziej mógłby z danymi zbyt wiele zrobić. Do płatności powyżej 50 zł potrzebny jest PIN. Do tego dochodzi element autoryzacji przez jednorazowy kod, który zostaje nadany specjalnie dla danej transakcji, przez terminal. Nawet hacker, który by go wygenerował i podrobił, mógłby więc dokonać tylko jednego, niewielkiego zakupu.
Pobranie pieniędzy „na odległość”, przypadkowo czy przez złodzieja, nie jest realistycznym ryzykiem karty zbliżeniowej. Obecnie nie słyszymy, by w ogóle dochodziło do takich sytuacji. Bardziej można obawiać się „tradycyjnego”, fizycznego… zabrania nam jej – czy to wraz z portfelem, czy jeśli po prostu ją zgubimy. W tym wypadku największe zagrożenie dotyczy jednak nadal nie samego chipa zbliżeniowego, ale tego, co i w przypadku „zwykłych” kart płatniczych – czyli po prostu danych wytłoczonych na karcie (numer, data ważności, kod CVV), które w niektórych sklepach internetowych wystarczą do zakupu.
Co może zrobić obcy, jeśli używa mojej karty?
Przede wszystkim – obecny standard dla płatności bez PIN-u to 50 zł. Jeśli nikomu go nie podamy, ewentualny złodziej jest ograniczony do transakcji poniżej tej kwoty. Czy może jednak chodzić po sklepach i kolejno kupować produkty za np. 49 zł? To zależy od ustalonych limitów. W przypadku wielu banków i kart, co kilka transakcji musimy podać PIN bez względu na kwotę, właśnie w celu autoryzacji. Według założeń (i rekomendacji NBP), karta powinna pozwalać najwyżej na 3 do 5 płatności bez podawania PIN-u, po to, by nawet w razie kradzieży nie było możliwości wydania zbyt wysokich kwot. Konkretne parametry zależą od warunków naszego banku. Niektóre z nich, aby transakcje były szybsze i wygodniejsze, rezygnują domyślnie z pewnych ograniczeń, jak PIN czy autoryzacja płatności przez Internet (kiedy terminal sprawdza stan naszego konta i inne informacje – niektóre banki i karty ustawione mają płatność „offline”, czyli podczas transakcji nie ma łączności z Internetem, całość przebiega szybko, a opłata zostaje zaksięgowana na naszym koncie dopiero gdy terminal wyśle rozliczenia).
Oczywiście, dokonanie płatności naszą kartą to zwyczajna kradzież ścigana prawnie, jest też powodem, by ubiegać się o zwrot kosztów (zwłaszcza w przypadku wyższych kwot, dla których prawo przypisuje większą odpowiedzialność bankom). Na pewno najlepiej jest jednak w ogóle nie stracić karty, a w razie, gdy nam zostanie zabrana – zastrzec ją.
Co powinno się zrobić w razie kradzieży czy zgubienia karty?
Zastrzeżenie karty ma na celu wyłączenie jej w systemie. Płatność taką kartą staję się dla złodzieja wręcz ryzykiem. Większość banków i operatorów kart podaje odpowiedni numer, na który możemy zadzwonić, by to zrobić. W razie czego można też go znaleźć w odpowiednim miejscu na stronie (np. w przypadku Orange Finanse: https://www.orangefinanse.com/platnosci_zblizeniowe.phtml).
No więc, czy karty zbliżeniowe są bezpieczne?
Zawsze znajdzie się ktoś, kto na pewno w tym momencie rozmyśla, jak zabrać innym pieniądze. Jednak karty zbliżeniowe robią wiele, by to zadanie utrudnić w wysokim stopniu. Spośród codziennych metod płatności (gotówka, karta z paskiem magnetycznym, chipem), ta akurat wywołuje najmniej strat. W Wielkiej Brytanii szacuje się, że straty wynoszą mniej niż jednego pensa na każde wydane 100 funtów.