W telewizji, radiu i prasie wiele się mówi i pisze o tym, że parabanki to podstępne instytucje zarabiające na lichwie – wysokim oprocentowaniu i opłatach prowizyjnych, monitach. Podkreśla się, że to one z kilkutysięcznym oprocentowaniem swoich produktów doprowadzają ludzi na skraj bankructwa wciągając ich w spiralę zadłużenia. Czy tak na pewno jest? Czy to parabanki są winne, czy może jednak ludzie, którzy korzystają z ich usług, a może jeszcze ktoś inny? Postaramy się to nieco rozjaśnić by każdy mógł nabrać własnego zdania.
Fakt 1. Nie tylko kredyty chwilówki mogą doprowadzać do spirali zadłużenia i bankructwa. To samo może wydarzyć się przez bank lub SKOK.
Fakt 2. To nie banki, parabanki i SKOKi biorą kredyty, a ludzie.
Fakt 3. Jeśli wpadamy w tarapaty i ciężko jest się nam podnieść, szukamy osób, które ulitują się nad naszą niedolą, może pomogą spłacić długi, załatwią pracę, zrobią “porządek” z tymi przez, których znaleźliśmy się w tym, a nie innym miejscu.
Mając na uwadze te 3 fakty, bardzo łatwo jest manipulować opinią publiczną co ma miejsce w Polsce. Pytanie po co to robić?
Otóż, jeśli potocznie zwanych parabanków przyrasta w zastraszającym tempie, musi to oznaczać, że są chętni na ich produkty – pożyczki chwilówki. Z ostatnich raportów przeprowadzonych przez zagraniczne firmy finansowe wynika, że Polska posiada rynek o wielkości 3-4 mld w skali roku. To potężne pieniądze, które mogą zostać ponownie zainwestowane w kolejne parabanki, ale już na wyższym szczeblu. I tak właśnie się dzieje. Firmy, które działały już od 3 lat, obecnie otwierają kolejne spółki z.o.o. pod innymi nazwami z coraz to wyższymi limitami pożyczek i niższymi opłatami. Zatem to rozwój tego rynku w bardzo krótkim czasie stać się może zagrożeniem dla samych banków, które jak wiadomo pełnią jedną z ważniejszych funkcji w gospodarce (przy obecnym prawie). Upadek kilku z nich skutkowałby zapewne niewielką recesją. Wracając jednak do tematu… Czy przez chwilówki można wpaść w spiralę zadłużenia?
Wiele osób twierdzi, że tak. Inni jednak twierdzą, że nie. Ja podtrzymam tę druga opcje. Z badań przeprowadzonych wynika, że pierwsze kłopoty ze spłatą pożyczek mają klienci banków. Zwykle przyczynia się do tego utrata pracy. Takie osoby szukają szybkiego wsparcia by móc spłacić jak ważne raty w banku – np. kredytu hipotecznego. Pierwsze miejsce jakie się nasuwa to parabank – tam dają szybko, dużo i bez dochodów. Na dniach znajdę pracę i spłacę wszystko. Pan Kowalski bierze zatem pożyczki na 5 000 zł co pozwala mu odetchnąć na 3 miesiące ze spłata hipoteki. Niestety pracy nadal nie ma i pieniądze się kończą. Oprócz kredytu hipotecznego na 200 000 zł dochodzi chwilówka na 10 000 zł po dołożeniu wszelkich możliwych odsetek, opłat, monitów i kar. Firmy zaczynają windykować majątek Kowalskiego, który to wpadł w spiralę zadłużenia przez parabank. Bank natomiast umorzył Kowalskiemu kredyt i wszystko dobrze się skończyło. Czy aby na pewno? Mam nadzieję, że nie musze tłumaczyć, kto tu spowodował spiralę zadłużenia? Jedziemy dalej.
Kto temu wszystkiemu jest winien? Bank, parabank, czy może Kowalski? Tutaj myślę, że zdania nie będą podzielone – Kowalski. Nikt nikomu pożyczki ani w banku ani w parabanku nie kazał brać. Każdy człowiek musi mieć świadomość tego, że pracę można tak samo szybko stracić jak i znaleźć. Jedyne co mi się w tym wszystkim nie podoba to to, że banki przy kredytach hipotecznych wpisują dużo wyższe kwoty zabezpieczeń, gdzie w wielu wypadkach oddanie zakupionej nieruchomości na kredyt nie jest równoznaczne ze spłatą długu. A tak być powinno! Następnym razem przedstawiciel banku 3 razy zastanowiłby się czy dać Kowalskiemu kredyt czy nie. Dzięki takiemu prawu spirala zadłużenia byłaby właściwie zminimalizowana do zera – jakieś pojedyncze wyjątki.
Waldemar Chwilowicz
Administrator serwisu
https://chwilowo.pl