Jeszcze nie tak dawno temu Polacy skuszeni reklamami na potęgę inwestowali w fundusze inwestycyjne. Teraz, patrząc na bieżące wyniki, równie szybko z nich uciekają. Analiza stóp zwrotu jest główną (i zapewne jedyną) metodą stosowaną przy ocenie efektywności funduszu. Warto zatem przypomnieć, że każdy może szybko i łatwo porównać stopy zwrotu i sprawdzić, w co dokładnie inwestują fundusze.
Inwestycje FI i OFE
Niewiele osób wie, że zarówno fundusze inwestycyjne, jak i otwarte fundusze emerytalne publikują sprawozdania, w których znaleźć można między innymi pełne listy inwestycji dokonanych przez zarządzających. Obowiązki takie zostały nałożone przez ustawodawcę w celu poprawy przejrzystości działania funduszy. Inwestorzy mogą zatem kontrolować działania osób, którym powierzyli swoje oszczędności. Nie dotyczy to jedynie inwestorów aktualnie zaangażowanych w danych fundusz, nie trzeba bowiem posiadać jednostek uczestnictwa konkretnych funduszy, aby móc zapoznać się ze składem ich portfela. Te informacje są ogólnodostępne i publikowane, np. w internecie. Jest to tym samym okazja dla osób lokujących swoje środki na rynku kapitałowym. Można bowiem podejrzeć, jak robią to najlepsi i spróbować zastosować podobne strategie inwestycyjne.
Standardowo fundusze inwestycyjne publikują pełne zestawienia lokat w rocznych i półrocznych sprawozdaniach finansowych. Znajdziemy w nich informacje, w zależności od rodzaju funduszu, o posiadanych akcjach, instrumentach pochodnych, dłużnych papierach wartościowych czy też listach zastawnych. Trochę inaczej wymogi informacyjne wyglądają w przypadku otwartych funduszy emerytalnych. Dla inwestorów przydatne będą głównie sprawozdania roczne, w których publikowane są informacje o pełnej strukturze aktywów. W sprawozdaniach półrocznych także zamieszczane są informacje o wartości i części aktywów ulokowanych w poszczególnych lokatach, niemniej dotyczą one jedynie lokat stanowiących co najmniej 1 proc. wartości aktywów funduszu.
TFI nie chwalą się sprawozdaniami
Sprawozdania funduszy inwestycyjnych, mimo że ogólnodostępne, nie są zbyt często czytanymi dokumentami. Wpływ na to ma wiele czynników. Większość inwestorów zapewne dochodzi do wniosku, że nie jest ważne, w co zarządzający lokują powierzone im środki, ważne, by lokaty przynosiły niezły zysk. Stąd też ogromna popularność rankingów porównujących jedynie stopy zwrotu. Mimo, że jest to dobre w krótkim terminie, jest to metoda zdecydowanie nieskuteczna przy planowaniu wieloletnich inwestycji. Bez wątpienia duże znaczenie ma także niewystarczająca wiedza inwestorów. Ciężko jest analizować jakikolwiek raport bez znajomości choćby podstaw finanansów i rachunkowości. Kolejną przyczyną niskiej popularności sprawozdań jest niewiedza o ich istnieniu. Mimo, że są one ogólnodostępne, to często trudno się o nie doprosić. W oddziałach banków sprzedających fundusze nierzadko są one pochowane, a pracownicy, jeśli wiedzą o ich istnieniu, nie wiedzą, gdzie ich na zapleczu szukać. Sprawozdania można ściągnąć także z Internetu. Szkoda tylko, że na stronach niektórych TFI trudno się do nich ?dokopać?. Oczywiście jeśli ktoś raportów szuka, to prędzej czy później je znajdzie. Nie należy jednak oczekiwać, że taką polityką zachęci się inwestorów do ich czytania.
W portfelach większość giełdowych spółek
Sprawozdania funduszy inwestycyjnych czy też otwartych funduszy emerytalnych pokazują klasę zarządzających, możliwe zatem, że właśnie dlatego czasem tak trudno je znaleźć. Niekiedy bowiem lepiej by było, gdyby nie były czytane. Od zarządzających funduszami akcyjnymi wymaga się, by ze spółek notowanych na giełdzie wybierali jedynie same perełki i właśnie ich akcje kupowali. Jak jest w rzeczywistości? Analizując sprawozdania, można dojść do wniosku, że zarządzający uważają, iż nawet co druga spółka jest perełką. Bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, że na rynku są fundusze posiadające w swoich portfelach walory nawet 150 różnych firm notowanych na GPW? Można oczywiście powiedzieć, że posiadają one bardzo dużo wolnych środków i nie ma możliwości skupić się na maksymalnie kilkudziesięciu spółkach. Tyle, że są zarządzający, którzy z wielkością funduszu nie mają problemu. Kupują więcej walorów najbardziej płynnych spółek z GPW, ewentualnie interesują się rynkami zagranicznymi. Ma to duże znaczenie dla obecnych wycen jednostek uczestnictwa. W ostatnich miesiącach płynność na GPW bardzo się zmniejszyła. Dotyczy to w szczególności małych spółek. Zarządzający mają problemy ze sprzedażą posiadanych pakietów akcji. Czasem jedynym wyjściem jest ich trzymanie i patrzenie na szybko zmniejszającą się wartość portfela.
Kto dobrze wykorzystał hossę?
Do ciekawych wniosków można dojść analizując udziały akcji w portfelach funduszy. Nigdzie nie jest powiedziane, że muszą one zawsze kształtować się na z góry określonym poziomie. To zarządzający decydują, czy w danym momencie sytuacja na rynku kapitałowym pozwala na zaangażowanie w akcje na poziomie w okolicach maksimum określonego w prospekcie. Można zatem sprawdzić, czy udział akcji w portfelu funduszu nie był przypadkiem wyższy na szczycie hossy od udziału sprzed kilku lat. Przykładowo, ze sprawozdań funduszu Arka BZ WBK Akcji wynika, że zarządzający przeczuwali mogącą nadejść jeśli nie bessę, to przynajmniej korektę. Na koniec 2006 roku udział akcji w aktywach ogółem wynosił aż 95 proc. Pół roku później, czyli tuż przed początkiem bessy, udział ten wynosił niecałe 88 proc. Może różnica nie jest wielka, ale należy pamiętać, iż jest to ciągle fundusz akcyjny.
Co z emeryturami?
Inwestycje otwartych funduszy emerytalnych są dosyć mocno ograniczane przez ustawodawcę. Dotyczy to w szczególności limitów zaangażowania aktywów w poszczególne kategorie lokat. W trakcie hossy portfele OFE były pełne akcji. W pewnym momencie mówiło się nawet o konieczności sprzedaży walorów. Wzrosty na giełdzie były bowiem na tyle duże, że mogły doprowadzić do przekroczenia 40 proc. limitu zaangażowania w akcje. Teraz sytuacja się zmieniła. Z miesięcznych raportów funduszy wynika, że jedynie ok. 20 proc. aktywów funduszy stanowią akcje. Wydaje się zatem, że zarządzający oczekują dalszych spadków na giełdzie. W przeciwnym razie kupowaliby akcje. Inwestycje funduszy emerytalnych są bowiem z natury długoterminowe. Sytuacja jest o tyle ciekawa, że właściwie tylko OFE Polsat stosuje inną strategię. W akcje zaangażował ok. 35 proc. aktywów. Pozostałe 13 OFE ma to zaangażowanie na poziomie o 15-20 pkt proc. niższym.
Warto czytać sprawozdania
Otwarte fundusze emerytalne, podobnie jak fundusze inwestycyjne, regularnie publikują sprawozdania. W dużym stopniu ma to na celu zapewnienie przejrzystości. Inwestorzy powinni bowiem wiedzieć, w co lokowane są ich środki. Warto zatem czytać takie raporty. Nawet jeśli przysłowiowy Kowalski nie inwestuje bezpośrednio na giełdzie, może się z nich wielu rzeczy dowiedzieć. Może się bowiem okazać, że fundusz, któremu powierzył ciężko zarobione pieniądze, inwestuje je np. w Rosji czy Turcji. Słusznie czy nie, Kowalski może mieć obiekcje do inwestycji zagranicznych. Sprzedawca zaś raczej nigdy nie przedstawi o funduszu więcej informacji niż można znaleźć na ulotkach reklamowych.
Artur Szczepkowski
www.GazetaTrend.pl