Rządowy program ?Rodzina na swoim?, polegający na finansowym wsparciu w zakupie własnego mieszkania, od początku roku wprowadza trochę zamieszania na rynku. O programie mówi się nieustannie w różnych środowiskach. Ostatnio zrobiło się o nim jeszcze głośniej za sprawą planów rządu dotyczących objęcia dopłatami do oprocentowania kredytów singli oraz okresowego wyłączenia z programu mieszkań z rynku wtórnego. Okazuje się, że to nie jedyne zmiany w budownictwie mieszkaniowym, nad jakimi pracuje Ministerstwo Infrastruktury.
Z informacji uzyskanych przez ?Gazetę Wyborczą? wynika, że rząd planuje rozszerzyć grupę beneficjentów ?programu z dopłatami? o osoby samotne. Dyskusja na ten temat trwała już od jakiegoś czasu, a opinie były bardzo rozbieżne. Sprawa nie jest bowiem taka prosta. Głównym celem programu jest pomoc rodzinom w uzyskaniu własnego mieszkania. Stabilne i dobre warunki mieszkaniowe pozytywnie wpływają na rozwój rodziny, co w przypadku współczesnego problemu starzejącego się społeczeństwa jest niezwykle istotne. Z tego punktu widzenia zasadne jest więc wyłączenie grupy singli z programu. Z drugiej jednak strony powstaje pytanie: dlaczego osoby samotne mają napotykać na kolejną barierę i czuć się zmarginalizowane? Rozszerzenie grupy kredytobiorców mogących skorzystać z dopłat do oprocentowania kredytów wiąże się oczywiście z dodatkowymi wydatkami budżetu państwa. Jednak doskonale wiemy, że środki, którymi dysponuje państwo, w zdecydowanej większości pochodzą z danin publicznych. Za program płacą wszyscy podatnicy, również single, którzy nie korzystają z innych dóbr publicznych, np. przedszkoli, szkół. Dlaczego zatem nie mieliby skorzystać z programu rządowego ?Rodzina na swoim??. Racjonalne byłoby umożliwienie singlom dostępu do programu, jednak należałoby przeznaczyć dla nich mniejszą ilość pieniędzy (np. 30% środków przeznaczonych na dany rok). Dominującą grupą byłyby więc małżeństwa oraz osoby samotnie wychowujące przynajmniej jedno małoletnie dziecko, dziecko – bez względu na jego wiek, na które pobierany jest zasiłek pielęgnacyjny oraz dziecko do ukończenia przez nie 25 roku życia, uczące się w szkołach.
Pozostaje jeszcze kwestia wielkości mieszkania. Dopłatami objęta jest obecnie rata odsetkowa przypadająca na maksymalnie 50 mkw. powierzchni użytkowej mieszkania, przy czym powierzchnia kredytowanego lokalu nie może przekraczać 75 mkw. Czy takie same limity będą obowiązywały singli? Ministerstwo Infrastruktury (informacja z ?Gazety Wyborczej? z 28 października 2009 r.) proponuje, by w przypadku tej grupy norma wynosiła 50 mkw., ale dopłata obejmowałaby maksymalnie 30 mkw. Specjalne progi dla osób samotnych są słuszne. Ich potrzeby względem powierzchni mieszkania są bowiem mniejsze niż w przypadku rodzin.
Resort szykuje zmiany w programie ?Rodzina na swoim?, ale jednocześnie myśli już o jego likwidacji. Oczywiście nie tak od razu. Ma to nastąpić za minimum trzy lata. Nie wiadomo jednak, czy dopłaty będą systematycznie redukowane czy też wyznaczony zostanie termin, kiedy ustawa po prostu przestanie obowiązywać. Idea programu była dobra, jednak dość szybko przekonaliśmy się o jego niedoskonałości, kiedy to oferowane przez niektóre banki kredyty z dopłatą zaczęły być droższe od zwykłych kredytów. Rząd myśli już o nowych rozwiązaniach w budownictwie mieszkaniowym.
Ministerstwo Infrastruktury, jak podaje ?Gazeta Wyborcza?, pracuje nad programem dotyczącym budowy mieszkań na wynajem. Deweloperzy mieliby budować lokale, do których można by wprowadzić się po zapłacie 30% ceny mieszkania w formie zaliczki (nie zadatku, który przepada), a pozostała część spłaty mogłaby zostać rozłożona na co najmniej 10 lat. Resort chce też umożliwić blisko 80 tys. lokatorom wykup mieszkań w zasobie Towarzystw Budownictwa Społecznego i spółdzielni ? tych, które sięgały po preferencyjny kredyt z Krajowego Funduszu Mieszkaniowego.
Rynek wynajmu mieszkań jest u nas słabo rozwinięty, więc pomysł przeznaczenia środków na rozwój tego segmentu wydaje się być bardzo dobry. Wynajem mieszkania z późniejszym jego zakupem rozwiązałby problem mieszkaniowy części społeczeństwa. Nie wiadomo jednak, jak bardzo rozszerzony miałby być program i czy budżet państwa będzie w stanie udźwignąć zamiary rządu. Najważniejsze, żeby nowe rozwiązanie zostało dopracowane. Najgorsza rzeczą jest bowiem wprowadzanie zmian w momencie, kiedy program nawet na dobre nie zaczął funkcjonować.
Małgorzata Kędzierska-Urbaniak
Analityk rynku nieruchomości www.Wynajem.pl