Srebrne monety kolekcjonerskie emitowane przez NBP do niedawna były niezwykle zyskowną inwestycją. Co więcej – była to inwestycja tylko dla wtajemniczonych, o której przeciętny Kowalski albo nie słyszał w ogóle, albo gdy słyszał uśmiechał się z niedowierzaniem.
Tymczasem stopy zwrotu ze srebrnych monet kolekcjonerskich sięgały czasem kilkuset procent w ciągu roku. 200 proc. zysku. Wszystko wskazuje na to, że ten rynek padł ofiarą własnej popularności i został wręcz „zarżnięty” przez podmioty czerpiące krociowe zyski ze sprzedaży srebrnych monet.
Jeszcze do niedawna na emisjach popularnych monet z cyklu „Zwierzęta Świata” można było zarobić 200 proc. w ciągu dosłownie kilku chwil. Wystarczyło ustawić się w kilkutysięcznej kolejce pod NBP, by kupić monetę po cenie emisyjnej – ok. 80 zł – a następnie sprzedać ją na rynku po 300 zł.
Kilkaset abonamentów
Nic dziwnego, że pod oddziałami NBP w dniu emisji ustawiały się tłumy, a wieść gminna niosła po całym kraju, że teraz na monetach zarabia się najlepiej. Sklepy numizmatyczne oferowały tzw. abonamenty na dany rok, które umożliwiały otrzymanie po sztuce każdej monety w cenie emisyjnej. Koszt takiego abonamentu to ok. 100 zł. Zysk z samej monety z Sokołem w dniu emisji to mniej więcej 200 zł, a takich monet w ciągu roku NBP wypuszcza kilkanaście. Nic dziwnego, że wielu inwestorów kupowało po kilkadziesiąt, a nawet kilkaset abonamentów.
Podwojone nakłady
Niestety, nagły wzrost zainteresowania spotkał się z reakcją Narodowego Banku Polskiego, który zarabia na całym interesie najwięcej. Widząc tak duże zainteresowanie monetami, które zwiększyło się znacznie od sierpnia 2007 r., gdy giełda wpadła w fale spadków, NBP postanowił podwoić nakłady monet i zlikwidować kolejki pod bankiem. Dotychczas największe nakłady oscylowały wokół 50-60 tys., teraz ma to być 120 tys.
Problemy z płynnością
Wylano dziecko z kąpielą. Ceny monet spadły na łeb na szyję, a inwestorzy zaczęli rezygnować z abonamentu i wysprzedawać swoje zbiory. Ceny niektórych spadły już o połowę, a cały światek numizmatyczny zastanawia się, czy to już koniec spadków czy też era zarabiania na monetach się skończyła. Zwiększenie nakładów przez NBP najbardziej odczuły sklepy numizmatyczne, które podpisały z NBP umowy na określoną ilość monet, a teraz wychodzi na to, że będą one zalegać w ich sejfach. Duże podmioty sobie poradzą, ale mniejsze czekają trudności z płynnością finansową.
Artur Skoneczko
www.gazetafinansowa.pl
Przeczytaj również
Twarde inwestycje w twardą walutę
{rdaddphp file=wstawki/newsletter.php}
{mosgoogle}