Dwa lata temu WIG osiągnął 67568,5 pkt. Dziś, mimo tego, że od dołka WIG zyskał blisko 42 proc., wciąż jest ok. 55 proc. poniżej tamtego szczytu, a droga do dalszego odrabiania strat jest długa i wyboista.
Największe zniżki przez ostatnie 2 lata stały się udziałem średnich spółek, które poszły w dół o ponad dwie trzecie. Spośród sektorów najsłabiej wypadają deweloperzy z podobną stratą. Najlepiej bessę znosi branża telekomunikacyjna. Głównie za sprawą walorów TP przeceniła się zaledwie o jedną czwartą. W gronie światowych parkietów plasujemy się w ostatnim kwartylu (dzieli zbiór na 4 równe części). Największe straty w ostatnich 2 latach odnotowały giełdy z Serbii, Bułgarii, Irlandii oraz Cypru. Wyniosły one po 70-80 proc. Jedynie trzy giełdy na świecie odnotowały w tym czasie wzrost. Są to Tunezja, Liban oraz Wenezuela.
Tak samo czy inaczej?
W czasie poprzedniej bessy, której początek przypadł na marzec 2000 r., po dwóch latach od jej pojawienia się byliśmy na początku drogi do rozpoczęcia hossy. Jesienią 2002 r. indeks WIG ustanowił dołek bessy, do stycznia 2002 r. odnotował pokaźny wzrost, by przez kolejne kilkanaście miesięcy tracić na wartości i ostatecznie zbliżyć się na ok. 10 proc. do dołka bessy.
Zwyżki nie prędko
Porównanie z typowym okresem dekoniunktury na rynkach akcji zniechęca do zapowiadania szybkiego nadejścia trwałych zwyżek. Nawet jeśli dołek bessy jest już za nami, to czeka nas długie wyczekiwanie na ustabilizowanie się dobrych nastrojów. Przy takim podejściu zakładalibyśmy nietrafność większości obaw, które napędzały ubiegłoroczną przecenę akcji, a wiązały się z przekonaniem, że mamy do czynienia z kryzysem i recesją niepodobnymi do wcześniejszych przypadków. Patrząc jednak na dane gospodarcze ze świata, które w wielu przypadkach są najgorsze w powojennej historii, czy skalę załamania rynku nieruchomości i sektora finansowego w Ameryce, trudno takiej tezy bronić.
Rekordowo tani pieniądz
Przyjmując, że teraz może być tylko lepiej, zakładamy, że pomoc rządów wspomagających gospodarkę rekordowo tanim pieniądzem, podobnie jak wcześniej, przyniesie szybkie efekty. Skoro jednak kłopoty są wyjątkowe, to typowe metody działania nie muszą wcale okazać się skuteczne. Zresztą mamy na to już pierwsze dowody, jak choćby trudności z obniżeniem rynkowych kosztów kredytów hipotecznych w USA.
Nie rozwiązane problemy
Do ostrożności skłania również fakt, że nie udało się rozwiązać dwóch najważniejszych problemów, które stały się zarzewiem obecnych problemów gospodarczych. Chodzi o kondycję rynku nieruchomości w Stanach Zjednoczonych oraz sektora finansowego w państwach rozwiniętych. Pierwszy kwartał br., w którym banki wykazały 145 mld USD strat wobec 374 mld USD w IV kwartale 2008 r., stworzył nadzieje, że instytucje finansowe zaczną wychodzić na prostą. Trzeba jednak mieć na uwadze, że wciąż przed nimi trudności wynikające z pogarszającej się jakości portfela kredytowego, co jest typowym zjawiskiem dla recesji. Równocześnie w II kwartale część dużych banków pracowała w dużym stopniu na własne potrzeby, plasując emisje akcji, z których środki miały wypełnić lukę kapitałową, po tych oddawanych państwu.
Czynniki rynkowe
Do ostrożnego spoglądania w przyszłość skłaniają nie tylko czynniki fundamentalne, ale i rynkowe. Siła optymizmu, jaki zagościł na parkietach wiosną tego roku, nie miała precedensu. Była jedynie wytłumaczalna skalą wcześniejszego spadku. Niemniej jednak nie sposób nie zauważyć, że wzrost cen akcji napędzały głównie przepływy kapitału (przesuwały się z funduszy pieniężnych, z których w II kw. odpłynęło blisko 138 mld USD, do bardziej agresywnych, w dużym stopniu lokujących w akcje na emerging markets, do których trafiło blisko 27 mld USD). Równocześnie poprawę warunków gospodarczych sygnalizują na razie jedynie w większości wskaźniki oparte na ankietach wśród przedsiębiorców lub ekonomistów, a nie twarde dane makroekonomiczne.
Chiny znów na przodzie
Skutkiem tych zjawisk jest pojawienie się w ostatnim czasie czynników typowych dla końcowych faz ruchów zwyżkowych, jak rekordowy udział kapitalizacji wschodzących rynków akcji w ogólnej wartości rynkowej spółek notowanych na giełdach światowych, niska premia za ryzyko inwestycji w akcje, wysokie wyceny spółek, nieprzystające do perspektyw poprawy wyników finansowych. Na przykład w Chinach, które znów stały się jednym z najbardziej rozgrzanych parkietów świata, współczynnik cena/zysk przekroczył już 30 wobec ok. 17 w początkach marca oraz nieco ponad 12 jesienią minionego roku.
Powszechne zniecierpliwienie
Nieudany początek III kwartału potwierdza, że inwestorzy nie chcą już dłużej czekać na sygnały potwierdzające znaczną poprawę sytuacji gospodarczej. Chcą je widzieć już teraz. Jeśli nie zaczną się pojawiać na większą skalę, to wakacje mogą upłynąć pod znakiem rozczarowania. Zamiast dalszego odrabiania strat z bessy mielibyśmy więc ponowne ich powiększanie.
Krzysztof Stępień – autor jest głównym ekonomistą Expandera dla www.GazetaFinansowa.pl