Urzędowy optymizm nadal kwitnie
Dyrektor pionu nadzoru bankowego KNF, A. Stopczyński zapewnia, że w 2010 r. banki poprawią wyniki finansowe, a saldo zawiązywanych rezerw będzie niższe niż w 2009 r. To hura-optymistyczne założenie i raczej zaklinanie rzeczywistości. Nic na to bowiem nie wskazuje. Kryzys może mieć drugą fazę, a koniunktura gospodarcza wyraźnie słabnie. Jest jeszcze jedna ukryta bardzo poważna mina w sektorze kredytów korporacyjnych. To gigantyczne zobowiązania głównych firm deweloperskich i budowlanych. Tylko w jednym nie największym banku kredyty udzielone deweloperom to gigantyczna kwota 13 mld zł, w innych nie jest lepiej. Godzina prawdy dla deweloperów w Polsce jeszcze nie wybiła, choć wyraźnie się zbliża. Wyniki sektora budowlanego, długa zima, rekomendacja T, wysychanie kredytów nie napawają optymizmem co do przyszłości tego sektora. Zagrożonych kredytów tej branży może gwałtownie przybyć. Doświadczenia Hiszpanii i Irlandii i ich sektora budowlano-mieszkaniowego powinny być dla nas poważną przestrogą. To może być dla kredytodawców niesłychanie mocny cios. Inne sektory polskiej gospodarki wcale nie są w dużo lepszej kondycji. Już dziś co piąta firma ma problemy z regulowaniem należności. Zatory płatnicze dotknęły już ok. 10 tys. polskich firm. Ponad 1 700 firm zbankrutowało w 2009 r. Wielkość środków do windykacji w 2009 r. to kwota 11 mld zł. W 2010 r. może to być nawet 15 do 20 mld zł. To nie pozostanie obojętne dla bilansu banków w naszym kraju. Duże banki, w tym PKO BP czy BRE Bank mogą mieć również nie lada problem z kredytami udzielonymi firmom hazardowym, których zabezpieczeniem były automaty do gry. Ustawa antyhazardowa przewróciła wszelkie kalkulacje, a długi przecież trzeba spłacać.
Kryzys uderza z opóźnieniem w sektor bankowy w Polsce
Zły rok 2009 dla banków komercyjnych to nie koniec problemów. Rok 2010 nie musi być wcale dużo lepszy. Skala zagrożeń jest już bardzo poważna. Kryzys wcale się nie skończył, dopiero się zaczyna. Czekają nas olbrzymie cięcia budżetowe, w tym wydatków publicznych w ramach rządowych planów, spadek konsumpcji, wstrzymanie akcji kredytowej. To ewidentnie zaszkodzi również bankom ? zwłaszcza wzrost bezrobocia. Wszystko to dopiero początek, to wierzchołek góry lodowej, sygnały ożywienia mogą być złudne. Kreatywna księgowość też na niewiele się przyda. Pomału więc kończy się polska jazda na gapę przez kryzys. Eldorado przemija. Wbrew pozorom banki mogą zapłacić wysoką cenę w 2010 r., a ich wyniki po raz kolejny mogą szokować. Banki mamy zagraniczne, ale kłopoty mogą się okazać nasze, polskie.
Janusz Szewczak, autor jest głównym ekonomistą SKOKwww.GazetaFinansowa.pl
Przejdź na bloga www.blog.finanseosobiste.pl ,
Przejdź do działu Nowe produkty finansowe
Odwiedź inne serwisy grupy www.FinanseOsobiste.pl
www.nieruchomosciowo.biz
www.UbezpieczeniaPoLudzku.pl
www.poznajTFI.pl
www.AlternatywneInwestycje.com